Czasokrążca (2013), czyli ponadczasowy interes


Krótkie opowiadanie o podróżach w czasie, które zdobyło 3. miejsce w konkursie Zamojskich Spotkań z Fantastyką. Miało się pojawić w jakiejś lokalnej gazetce, ale widzę, że jak zawsze są z tym problemy, więc wstawiam tu na własną rękę.
Podobny motyw z pukającym do drzwi podróżnikiem w czasie pojawił się w znakomitym "Wezwaniu do naprawy" Philipa K. Dicka; z tym, że tam nie był to akwizytor.

BTW, ciekawi mnie to, jak naturalną reakcją obronną na widok komiwojażera na progu jest zatrzaśnięcie mu drzwi przed nosem - taki odruch bezwarunkowy. Z góry zakładamy, że ci ludzie chcą nas po prostu naciągnąć. I w 99,99% przypadków pewnie tak jest. Taka praca.
Ale co, jeśli ten jeden raz na dziesięć tysięcy jest zupełnie inaczej?

Zapraszam do lektury :)

Link do opowiadania (pdf)
(Wszystkie prawa zastrzeżone)

Antologia pokonkursowa Dni Fantastyki (2013), cz. 2/2


A oto i druga część moich wrażeń z lektury opowiadań:

Anna Szumacher, Alisson Babe i skarby Sezamu
W tej pełnej inwencji i humoru historii Ali Baba staje się prawdziwie "babą": Alisson Babe. Chyba pierwsze opowiadanie w tej antologii, które w moim odczuciu "dusi się" w niskim limicie znaków. Chciałbym zobaczyć tego więcej, jakiś obszerniejszy rozwój akcji, więcej przeszłej historii dżinna czy ojca bohaterki. Ale to tylko osobiste odczucie - poza tym świetne opowiadanie.
Cytat:
- Zamykaj skarbiec!
- J... jak?
- Tak samo jak go otworzyłaś, tylko odwrotnie - mruknął.
- Och, to było bardzo pomocne (...)

Karolina Jagnyziak, Żółw i Zając
Jedyne opowiadanie na podstawie nieznanej mi historii, gdyż pochodzącej z kultury Suahili. Podobnie jak wcześniej Borutę, czyta się to bardziej jak baśń czy legendę niż jako opowiadanie. W tym przypadku jednak element egzotyczności odkrywa znaczącą rolę: jest bardziej intrygująco, a przy okazji można się dowiedzieć paru rzeczy o folklorze krajów afrykańskich.
Cytat:
- To najpotężniejszy z potężnych. Potężny, niczym drzewo baobabu. I tak jak baobab, nie obali go żaden śmiertelnik.

Karolina Kaczkowska, Czerwony Kapturek - historia prawdziwa
Czerwony Kapturek i prosta analogia wilk = wilkołak, ale z nieco innym podejściem. Niezaprzeczalnym urokiem opowiadania jest jego humor i język. Urzeka zwłaszcza tradycyjne "Dlaczego masz takie wielkie oczy?" w tym wydaniu. Ogółem przyjemne.
Cytat:
Tego dnia Czerwony Kapturek wstała lewą nogą. Zaspana, z lekkim bólem w gardle, gramoliła się z pościeli w tempie zombie w smole.

Żaneta Siemsia, Łajdak
Najbardziej znana krakowska legenda w świetnym wydaniu. Tekst ma w sobie to, co i ja próbowałem zrobić ze swoim opowiadaniem - wziąć z tekstu źródłowego co najpotrzebniejsze, a potem stworzyć całkowicie nową historię. Napięcie buduje się w dobrym tempie (bo i wspomnienia, i dzieciak w niebezpieczeństwie, i trup...), a zakończenie jest tak zaskakujące, jak i satysfakcjonujące. Plus przez duże "P".
Cytat:
Niech spada, czupiradło jedno, kretyn, idiota. Że też ze wszystkich dzieci musiało za mną iść to z przetrąconym instynktem przetrwania.

Karol Woźniczak, Wizyta
Czerwony Kapturek jako swego rodzaju yandere cierpiąca na worarefilię (fetysz bycia pożeranym). Przede wszystkim mocne - tak w pomyśle, jak w wykonaniu. Krótkie, ale treściwe, ma formę monologu głównej bohaterki do "Wilka". Mały zamęt w kwestii czego ona naprawdę chciała (żeby ją zjeść czy żeby sama kogoś zjadła?), ale poza tym niezłe.
Cytat:
Przecież pukałam i wołałam. Ale nie otwierałeś ponad kwadrans. A ja tak bardzo chciałam cię zobaczyć. No i... zawsze marzyłam by otworzyć drzwi siekierą... naprawdę mi przykro!

Marcelina Śmigiel, Destylator wyobraźni
Mój niewątpliwy faworyt w nieoficjalnym, nieistniejącym konkursie na najlepszy tytuł :) Jaś i Małgosia w psychodelicznym parku, w którym budynki dziko rosną jak samosiejka. Tak zwany setting, co po polskiemu niestety nazywa się miejscem akcji, jest naprawdę wspaniały, mimo że czysto technologicznie niewyjaśniony. Ale to nie szkodzi - działa tu zasada, że w przyszłości wszystko będzie inne. Bardzo ciekawy pomysł, wykonanie też w miarę solidne.
Cytat:
Już w pierwszych fazach projektu zdarzały się próby tworzenia domów-pułapek rodem z historii o sadystycznych mordercach, czy też apartamentów o masochistycznych skłonnościach do samozapłonu... Niekiedy w tej urbanistycznej przestrzeni można było spotkać również siejące zgorszenie, kroczące budynki w kształcie narządów płciowych.
P.S. He, he, budynki w kształcie narządów płciowych kroczące :D

Justyna Polarczyk, Marcepanowy Kot
Do wioski zjeżdża się czarownica i tumani męską część populacji. Nie jestem pewny, do jakiej baśni nawiązuje to opowiadanie, ale nawet jako samorodny twór nieco kuleje fabularnie. Konflikt niby jest, ale dzieje się w tle samej opowieści - a myślę, że za głównego bohatera zawsze powinna robić postać, w której życiu "najwięcej się dzieje". Mimo to opowiadanie ma parę lepszych momentów, a atmosfera małej wioski jest adekwatnie skonstruowana.
Cytat:
- Dobrze godo, co my, ciemnioki jakieś som co siem bajków bać będziemy?! - zawołał jeden z zebranych, po czym oberwał od żony takiego łokcia w żebra, że aż jęknął.
- Co się stało? - spytałem jakiegoś chłopca, słuchającego z szeroko otwartymi oczami.
- Czarownica do wsi zjechała! - szepnął z ogromnym przejęciem.

No, chyba nie uraziłem niczyich uczuć :)


Podsumowując, sam zbiór opowiadań intryguje kreatywnymi pomysłami. Ciężko się dziwić - temat był w zasadzie zadaniem na kreatywność - jednak paru autorom wciąż udało się pozytywnie zaskoczyć mnie jako czytelnika. W dobie "Królewien i Łowców", "Dziewczyn w czerwonej pelerynie" czy innych "Hanseli i Greteli" wciąż da się zrobić z baśniami coś oryginalnego. Wszystko to dopiero zalążki przyszłych sukcesów, ale jeśli antologia ma służyć jako kamień milowy na drodze kariery pisarskiej, to wierzę, że droga ta wiedzie w doprawdy fascynujące miejsca.

Ze swojej strony dziękuję wszystkim osobom zaangażowanym w Dni Fantastyki i w projekt antologii, wydawcy Centrum Kultury ZAMEK oraz patronom medialnym.

Antologia pokonkursowa Dni Fantastyki (2013), cz. 1/2


Jak zawsze przemiła Poczta Polska dostarczyła mi w końcu mój egzemplarz antologii Klasyczna baśń w nowoczesnym wydaniu. Tytuł tej antologii mógłby być co prawda jakiś bardziej chwytliwy, ale ogółem nie mam na co narzekać. Moje opowiadanie pojawia się zaraz jako pierwsze i opatrzone zostało sympatyczną ilustracją, za którą nie wiem komu mam podziękować, gdyż w wydaniu brak o tym informacji. A zatem dziękuję ogółem, tak w wszechświat.

Niezaprzeczalnym plusem takiej pokonkursowej antologii jest możliwość przeczytania opowiadań swoich współ-konkursowiczów, spośród których parę nazwisk zaczynam już skądinąd rozpoznawać. Jako że poświeciłem czas na przeczytanie, poświęcę więc również chwilę na krótką ocenę każdego z utworów. Nie będę się bawić w konstrukcję zdań ani w odwieczną zagadkę ludzkości, czyli gdzie przecinek stać powinien, a gdzie nie. Tylko ogólne wrażenia.
Ale cobym przepukliny na oczach od czytania nie dostał, na początek pierwsza połowa.

No to lecimy!


Kornel Mikołajczyk, Fatalny splot
Wszystko na ten temat napisałem już w odpowiedniej notce: Fatalny splot (2013)
P.S. Chcę tylko wspomnieć, że redagowanie - jak zawsze - zepsuło w moim mniemaniu parę zdań opowiadania. Jednak z uwagi, że jest to już któryś taki przypadek w moim życiu I ain't even mad.

Jakub Góralczyk, Dżin z tonikiem
Przyjemne opowiadanie o dżinie, który traci moc spełniania życzeń i na dokładkę ląduje w Polsce. Bo jak pech, to pech. Zaskoczyły mnie zwłaszcza obserwacje bohatera dotyczące naszego kraju, który to (kraj, nie bohater) - wbrew oczekiwaniom - nie został przedstawiony jako syf, kiła i korniki, a zaskakująco pozytywnie; choć z niezaprzeczalną nutką ironii ze strony narratora. Tylko w samej końcówce coś mi zgrzyta (może nie do końca zrozumiałem), ale poza tym duży plus.
Cytat:
Niemniej postanowił się nie poddawać i po kolejnej prośbie o wskazanie drogi do jakiegoś lokalnego boga, dowiedział się od kilku bardzo wesołych, młodych ludzi, dzielących się jednym papierosem (i niech ktoś mu jeszcze raz powie, że to nie jest biedny kraj!), o cudownym miejscu, zwanym Świebodzinem.

Wojciech Zaręba, Śpiąca Królewna
Królewna jest celebrytką i córką prezydenta, ale poza tym historia jej narodzin toczy się podobnie do baśni. Podoba mi się końcowa niepewność: czy całe zdarzenie "Królewny" było halucynacją wywołaną przez środki odurzające czy może jednak magicznym koszmarem? Solidne tempo narracji i ogólna struktura opowiadania.
Cytat:
Zza winkla wypadły okropne maszkarony, z każdą chwilą ze ścian wyrastały kolejne zarośla, wszystko oplatał bluszcz. Daisy zamknęła oczy; po jej brodzie ściekała strużka śliny, a świadomość odpływała z każdą sekundą (...)

Patryk Młynek, Projekt wrzeciono
Śpiącą królewnę w wersji królewny zahibernowanej zdarzało mi się już czytać. Mimo to w opowiadaniu widać oryginalne podejście do tematu z post-apokaliptycznym środowiskiem (którego mieszkańcy, całkiem logiczne, mają swój własny folklor i baśnie) oraz z największym plusem opowiadania, czyli niechronologiczną narracją. Ogółem bardzo udane.
Cytat:
Kiedy igła wbiła się w palec Klary, ta dygnęła i zacisnęła zęby. Miała ochotę krzyknąć, ale wydała z siebie tylko cichy pisk. Z ranki kapnęła kropelka krwi.
- Ej, nie bądź taka księżniczka - uśmiechnęła się pielęgniarka.

Grzegorz Piórkowski, Kopciuszek
W tej współczesnej wersji Kopciuszek nie jest tak naiwna i cały czas podejrzewa, że jej szczęście wkrótce pęknie jak bańka mydlana. Podejście do tematu raczej standardowe (życie to nie bajka), cieszy jednak wspomniana mądrość bohaterki oraz zaskakujący, baśniowo-poetycki sposób narracji.
Cytat:
Weronika dopiero po chwili podeszła do okna, uchyliła firankę.
Wielka, biała kareta stała między samochodami, kąpała się w blasku ulicznych lamp, fragment bajki wrzucony w rzeczywistość.
P.S. Dobra wróżka mówi tu czasami jak jakaś pani z urzędu ("Za okno wyjrzy!"), choć ta druga z pewnością nie powiedziałaby "Jestem tu, żeby ci pomóc" :)

Konstanty Stankiewicz, Boruta
Przyjmując imię diabła Boruty, bohater wspina się na wyżyny i zdobywa kobietę, której pragnął. Opowiadanie ma raczej formę "oto historia mojego życia" niż właściwą fabułę, przez co brak w nim też jednorodnego konfliktu. Czy to dobrze, czy źle - to zależy, czego się szuka. Czyta się raczej jak ciekawą, narracyjną baśń niż opowiadanie.
Cytat:
Wciąż widzę, krótki jak mgnienie oka wyraz zdziwienia na twarzy tamtego, bryzgającą krew i dreszcz, kiedy ostrze z zadziwiającą łatwością rozcięło głowę na pół.

Karolina Cisowska, Wszystkie moje drogie dzieci
Szczurołap z Hamelin w wersji jak gdyby historycznie usprawiedliwionej - bo i plaga szczurów połączona została z zarazą i same działania szczurołapa uzyskały stosowną motywację. Bardzo ciekawa kreacja postaci, zwłaszcza intryguje brat głównej bohaterki, bez ustanku powtarzający fragmenty baśni. Taka intertekstualność. To lubię!
Cytat:
Ale idioty nikt nie chciał słuchać, prócz mnie. A mnie słuchać nikt nie mógł, choćby chciał. Miasto z wolna brała w posiadanie śmierć w czerwonej masce.


Druga połowa jutro, jak przeczytam ;)

Inspiracje: Colombian Fireworks


Utwór szkockiego zespołu There Will Be Fireworks otwierający ich pierwszą płytę (self-titled) urzekł mnie na tyle, że podjąłem się jego krótkiego tłumaczenia.
"Colombian Fireworks" to monolog, napisany specjalnie dla zespołu przez powieściopisarza i dramaturga Kevina MacNeila (również Szkota), który podłożył podeń swój własny, osobisty głos (wyposażony na dokładkę we wspaniały akcent). Narastająca, post-rockowa aranżacja tworzy odpowiedni klimat, a sam tekst - obdarty niejako z muzyki - również ma w sobie niepowtarzalne piękno; zwłaszcza końcowe haiku.

Oto więc utwór, tekst angielski oraz moje skromne tłumaczenie:

Sam utwór ma 3:18, potem nie widzieć czemu cisza. To YouTube, na albumie tego nie ma.

--------
Red-eyed and desperately sad, a girl in Colombia whispered to K-San,
“My sister is dead, my sister whose life was mine. What can I do?”.
K-San took her trembling hands and warmed them between his own.
“Water and ice”, he said, his eyes shining, “Ice and water”.
K-San sat up with her all night. He pointed out that,
“At the festival tomorrow the Medellín night shall be a huge canvas for there will be fireworks and they will light up your eyes and you will feel more alive than ever before, just as your sister would wish for you”, and as she finally, gently settled down to sleep in the pre-dawn quiet he wrote her a poem:
A clock, a candle
The moon is finished grieving
The hour brightens

--------
Z oczami przekrwionymi na skraj smutku, dziewczyna z Kolumbii wyszeptała do K-sana:
- Moja siostra nie żyje. Moja siostra, której życie było moim. Cóż mam począć?
K-san chwycił jej drżące dłonie i ogrzał je w swym uścisku.
- Woda i lód – oznajmił z błyskiem w oku. – Lód i woda.
K-san siedział z nią przez całą noc. Wspomniał jej także, że:
- Na jutrzejszym festiwalu noc nad Medellín stanie się wielkim płótnem, albowiem będą tam sztuczne ognie, które rozżarzą twe oczy i bardziej niż kiedykolwiek poczujesz, że żyjesz; tak, jakby chciała tego twoja siostra.
I gdy wreszcie łagodnie osunęła się w sen w milczeniu przedświtu, napisał jej wiersz:
Zegar czy świeca
Księżyc przerwał żałobę
Jutrznia jaśnieje

P.S.
Można też posłuchać na soundcloudzie: