Z daleka


gdy opadły na mnie twe oczy jak sokół
w twarz mi pikując po krążeniu wokół
otwarły się we mnie wspomnienia jak rany
z czasu gdy byłem oczarowany
przykuty do skał Kaukazu za ogień
którego nie skradłem tak prawdą a bogiem
i mimo że trzymać się chciałem z daleka
wlazłem po kolana - ups, ta sama rzeka

szalonym kto wierzy w potulność twych wilków
przybranych w skóry zdarte z - cóż, baranów kilku
mimo że wspomnienia się otwarły jak rany
z czasu gdy byłem w strzępy rozerwany
to jednak jak głupi poszedłem pod szczęki
przeżywać od nowa tantalowe męki
i rozdarty tym pragnieniem spoglądam z daleka
- czy się wodospadem znów skończy ta rzeka

16.03.2014

Antologia "Toystories" (2014), cz. 2/2


(Część pierwsza)

No to czas na część drugą opowiadań spod szyldu zabawkohistoryjek:

Marcin Rojek, Słodkich snów
Zabawki chronią swojego właściciela przed Koszmarami, wysyłając swe dusze do świata snów, a każda noc to walka o dominację dziecięcego umysłu.
Walka przez sen kojarzy mi się trochę ze słowiańskimi zduchaczami (no i z "Koszmarem z Ulicy Wiązów"), choć tutaj oczywiście walczą zabawki. Ciekawe, że w opowiadaniu właściwie nie wiadomo, skąd biorą się u dziecka koszmary. Bo tak chyba jest w życiu. Czasem nie wiadomo skąd Ciemność atakuje myśli i sny. Dobrze jest mieć wtedy armię oddanych zabawek, które uchronią od złego.
Cytat:
Były ich dziesiątki. Widział niosących symbole węży, piorunów i wielkich psów. To właśnie tych Kacperek bał się najbardziej. Gdzieś dalej za nimi był jeszcze ten jeden, najgorszy. Miał na sobie symbol ciemności i widać go było dopiero, gdy wgryzał ci się w serce.

Marta Krajewska, Śpij, chłopczyku
Kolejny miś-obrońca nazywa się Dżeki i jest pamiątką po matce, która opuściła chłopca na pastwę nieczułego ojca. Gdy w grę zaczyna wchodzić rodzinny majątek przepisany na dziecko, Dżeki musi ochronić ukochanego właściciela.
Postać Jasia urzeka złożonością charakteru, od głębokiej tęsknoty za mamą, przez skomplikowane relacje z ojcem aż do kreatywnej duszyczki, która nakazuje mu budować wieże i forty z zabawek. Od początku chce się, aby ten obraz trudnego dzieciństwa zmienił się w coś weselszego. No i na koniec, choć tylko w domyśle, udaje się.
Cytat:
Tata ruszył w stronę łóżeczka. Po dwóch krokach wszedł wprost w zamek z klocków. Zrobił się hałas, gdy doczepione do budowli kubeczki i kredki uderzyły o panele.
- Ja pierdolę, te zabawki... - syknął wściekle mężczyzna i zatrzymał się na chwilę. Sprawdzał, czy obudził małego, ale ciemny kształt w łóżeczku nie poruszył się.

Sylwia Finklińska, Zbrodnia
Kubuś, po imienniku Puchatku, uwielbia misie; do tego stopnia, że zgromadzona przez niego kolekcja zyskuje samoświadomość. Gdy do grupy dołącza skrzydlaty miś-wampir, inne niedźwiadki zaczynają podejrzewać go o zniknięcie koleżanki.
W tym opowiadaniu misie kierują się uprzedzeniami i psychologią tłumu, a że argumentują przy tym bardzo dziecinnie, mówi to coś o tym, jak nie należy z góry alienować tych, którzy są inni. Humorystyczne podejście do całego śledztwa i archetypu detektywa pozwala na chwilę wytchnienia w raczej mrocznych (a jeśli nie mrocznych, to na pewno mroczących się) klimatach antologii. Do uśmiechnięcia się :)
Cytat:
- To nasz syn pali?
- Tego jeszcze brakowało! Przecież on nawet nie skończył sześciu lat! I boi się zapałek.
- No, to trochę utrudnia wpadnięcie w nałóg.

Jan Maszczyszyn, Zabaweczka
Grupka rodzeństwa bawi się w doktora, tyle że z trupem prawdziwej kobiety, przeszczepiając sobie od niej najprzeróżniejsze nowoczesne organy.
Nie znam się aż tak na bizarro fiction, ale to opowiadanie z pewnością jest bizarre, a nawet weeeiiird. Dziwne organy podoczepiane do ciała, transplantowane na dokładkę przy pomocy dziecięcych narzędzi nie tyle zakrawają na naturalizm, co dalece wykraczają poza jego dziedzinę, chciałoby się rzec, w supernaturalizm. Dysonans poznawczy między tabu bezczeszczenia zwłok a dziecięcą zabawą wywołuje niepokój, a konkluzja opowiadania stawia nad tym "i" przysłowiową kropkę. Intrygujące.
Cytat:
Po chwili urządzeniem podobnym do staroświeckiej suszarki rozpoczął nawiew promieniotwórczy na brzuch i dżajnę. Zaraz zrobiły się różowiutko pulsujące. Dopiero po kwadransie zaczęło się coś dziać. Narząd napęczniał do wielkości sporej piłki. Drżał i furkotał. Nie zdołał utrzymać tak wielkiego ładunku w swoim ciasnym wnętrzu. Rozwarł się z mlaśnięciem, ale jeszcze nie otworzył.

Marcin Rusnak, Sklepik z zabawkami
Do po(trzecio)wojennego Wrocławia przybywa tajemniczy Baltazar Kawka i zakłada tytułowy sklep. Narrator, młody chłopak, rozpoczyna u niego pracę, dowiadując się coraz więcej zarówno o swoim pracodawcy, jak i o wojnie, która spustoszyła nasz kraj.
Utwór urzeka szerokokątnym, panoramicznym niemal spojrzeniem na życie po wojnie: opuszczona przez sojuszników Polska utrzymuje się z hodowli konopi, niektórymi dzielnicami rządzą gangi, kwitnie praca wśród dzieci. Wspaniałe użycie gry "Ryzyko" jako narzędzia fabularnego, które zarówno maluje obraz przeszłości, jak i popycha akcję do przodu. Motywy działań pana Kawki zakrawają może nieco na szaleństwo, ale z drugiej strony - jeśli się nad tym zastanowić - nie są aż tak pozbawione sensu. Udane opowiadanie.
Cytat:
Bawiliśmy się pośród gruzów Dworca Głównego w chowanego, gdy Pablo przybiegł powiedzieć nam, że przed mój blok zajechał obcy.
- Rudy, jakiś obcy stoi pod twoim blokhauzem - oznajmił podekscytowany. - Mus wam go zobaczyć, chłopaki. Ma osła i wóz, a na wozie chyba tonę różnych fantów.


Kornel Mikołajczyk, Zabawki z Galatei
Erik Gray wyrusza wraz z żoną na pogrzeb znajomej z Akademii - dziewczyny, która niegdyś się w nim podkochiwała. Odkrywa tam niewygodną prawdę na temat siebie oraz stacjonującej na Galatei korporacji Obcych, którzy produkują zabawki na cały kosmos.
Cóż mogę napisać o własnym opowiadaniu? Na pewno trochę więcej niż parę zdań. Z początku nazywało się "Mała lalkarka" i miało dziać się normalnie, przyziemnie na naszej planecie i w naszych czasach, a nie w przyszłości na księżycach Jowisza. Kiedy zacząłem jednak pisać o samochodach, drogach i laleczkach voodoo, kompletnie mnie to znudziło. Natomiast po przeniesieniu w świat science-fiction? Poszło gładko i to na raz. Być może winę za to ponosi pan Philip K. Dick, którego opowiadaniami akurat się wtedy zaczytywałem (chociaż kiedy ja się nimi nie zaczytuję?). Uznałem jednak, że takie voodoo w kosmosie będzie znacznie ciekawsze i bliższe memu sercu.
Co więcej? Postać Laury Morgan nawiązuje do Laury Palmer z "Twin Peaks", którą też ktoś zabił i nie wiadomo kto. Ale to tylko imię. Poza tym jest jeszcze pokój 713 - raz obejrzawszy w dzieciństwie "Lśnienie" byłem przekonany, że to był właśnie numer fatalnego pokoju. Nie był, było 237. Ale jakoś zostało mi w pamięci.
Cytat:
- Jeśli myślisz, że Timmy’ego zadowoli chodząca pacynka, to grubo się mylisz, skarbie. (...) Teraz mają ożywione lalki, nielalki, modele slingerów do naprawiania, zestawy planetarne do regulowania, kolejki grawitacyjne, małe zwierzątka do opieki - pełne miniaturowe symulakrum rzeczywistości. Ludzie z Galatei...
- Nie ludzie, kochanie. Obcy. Założyli filię na księżycu Neptuna, ale nie pochodzą z Układu.

Bartłomiej Żarnowski, Zabawy w wojnę
Ciężko szkolony żołnierz przyszłości trafia z symulacyjnych gier i zabaw prosto w wir prawdziwej walki. Coś jest jednak stanowczo nie tak z nowym konfliktem, w jakim się znalazł.
Nie ukrywam, że bardzo podoba mi się to opowiadanie, od samego pomysłu aż po jego wykonanie. Stan umysłu żołnierza, który nigdy nie wie, dokąd go poślą zyskuje jeszcze na znaczeniu w świetle hi-technologii i nowoczesnego wyszkolenia. Fakt, że końcowy zwrot akcji nie jest ostatnim zaskoczeniem w opowiadaniu jeszcze dodaje mu punktów w moich oczach. Warto.
Cytat:
Wstał i otrzepał się z kurzu, choć tak naprawdę żaden brud nie przylegał do ubrania. Tkanina była doskonale wszystko-fobiczna, nawet gdyby wpieprzył się do bajora ropy, wyszedłby czysty jak łza, jednak nie mógł się pozbyć odruchu wpojonego przez matkę w dzieciństwie. Ułomność człowieka.

Krzysztof T. Dąbrowski, W tym roku świąt nie będzie
Święty Mikołaj zrzędliwy jak Grinch i pijany jak messerschmitt przygotowuje się do kolejnej przeklętej Gwiazdki. Tymczasem w magazynie zabawek szykuje się bunt.
Utwór świetnie pokazuje dwie strony medalu i to na dokładkę obie równie niezadowolone ze swojej sytuacji: Mikołaj jest przekonany, że w czerwonym kubraczku odpracowuje karę za grzechy, zabawki zaś żyją w strachu przed czerwoną zarazą, która rok w rok porywa im najbliższych do wora. Cudowny pastisz świąteczny. Bo jak się nad tym lepiej zastanowić, nawet w Boże Narodzenie nie wszyscy muszą być szczęśliwi.
Cytat:
Czasami zdarzało mu się oglądać porno.
Jak każdy facet, mimo wieku, miał swoje potrzeby.
Ale mógł tylko oglądać - niestety nie mogło być mowy o tym, by mógł zrobić sobie dobrze.
Bo i cóż poradzić, gdy debilne wdzianko jest przyrośnięte do ciała?


Podsumowując, "Toystories" to dorosłe - często cyniczne, często ironiczne, często ponure - spojrzenie na lata dzieciństwa i czasy, gdy pluszowe misie i lale o oczach jak pięć złotych były naszymi najlepszymi przyjaciółmi. W opowiadaniach czuć ducha tego okresu. Dzieci, którymi niegdyś byli autorzy i autorki, chwytają dorosłych za łapki i prowadzą paluszki po klawiaturze, tworząc niepowtarzalny klimat, który w łatwy sposób zrozumie każdy czytelnik.

Antologię reklamuje Śmaborek, kompan zabaw dziecięcych

"Toystories" dostępne jest na stronie wydawnictwa Morpho w wersji:

a) papierowej - LINK
b) elektronicznej - LINK

Serdecznie polecam. Dziecko w was się ucieszy, dziecko w was się przestraszy, dziecko w was wspomni własne zabawki. Może nawet odwiedzicie je na strychu czy w piwnicy, by razem powspominać.

Zachęcam także i do tego :)

Antologia "Toystories" (2014), cz. 1/2


Ucieszyłem się jak dziecko, gdy przyszła do mnie pocztą najnowsza antologia wydawnictwa Morpho, "Toystories", także z moim udziałem. I całkiem słusznie, że tak zrobiłem, bo zbiór ten okazał się literackim placem zabaw, na którym bawią się zarówno autorzy, jak i czytelnicy i nikt sobie nie zabiera łopatek. Mimo że powtarzają się niektóre motywy (misie i lalki, widocznie, są ulubionymi zabawkami wszystkich pokoleń), każde opowiadanie tworzy oddzielny świat z własnymi regułami rządzącymi tym, czy "toysy" faktycznie potrafią opowiadać "stories" i co z tego wynika.

Mroczna i niepokojąca ilustracja na okładce (powyżej) również bardzo przypadła do gustu temu dziecku we mnie. Znajdujące się przy każdym opowiadaniu szkice mają co prawda rozpiętość od krzywej bazgraniny po anatomiczne studium ludzkiej twarzy, jednak ten przy moim opowiadaniu (po lewej) jest akurat bardzo trafny.

Jako że jestem zwolennikiem sprawiedliwego oceniania, chciałbym teraz o każdym z opowiadań nabazgrać parę zdanek. Krytyka źle leży mi na wątrobie i dlatego sam powstrzymuję się od ostrych słów, ale co najlepsze w tym zbiorze opowiadań - tym razem nie muszę się specjalnie powstrzymywać, bo i słów krytycznych nie znajduję ;)

A zatem po kolei:

Marek Zychla, Ostatnia sipka węgla
W opowiadaniu otwierającym zbiorek ojciec rodziny za symboliczną "dychę" kupuje od starowinki z bazaru zabawki dla swojej córki - najpierw lalkę, a potem puzzle z Myszką Miki. Układany wizerunek Myszowatego zaczyna jednak ożywać...
Z początku nie zrozumiałem przesłania tego utworu. Ale gdy wreszcie dotarło, to pokiwałem z szacunkiem głową. Opowiadanie ciekawie operuje archetypami i pokazuje świat, w którym niektóre z nich - dziecięca radość, kobiece piękno - nagle znikają z perspektywy. Mocne otwarcie.
Cytat:
- Cześć, przystojniaczku - zagadnęła, przygryzając długie paznokcie. - Nie chciałbyś się ze mną trochę zabawić?
Mężczyzna z wrażenia aż zachłysnął się śliną. Nikt nigdy nie nazwał go przystojniakiem. Nawet matka nie wykazała się takim poczuciem humoru.

Kacper Kotulak, Full Plastic Jacket
Oddział polistyrenowych żołnierzyków zapomnianych na Strychu podejmuje walkę z klockami LEGO, które zajęły ich miejsce w dziecięcym pokoju zabaw.
To opowiadanie zdecydowanie najbardziej przypomina mi klimatem "Toy Story" - te akcje desantowe w koniku na biegunach, fizyczne ograniczenia wynikające z bycia zabawką. Plastikowy pułkownik Courage również cieszy jako bardzo "ludzka" postać, zazdrosna o pozycję drugiego z dowódców. Ostatecznie, największy konflikt trwa między "swoimi" a nie z wrogami.
Cytat:
- Obiekt "TATA". Wychodząc spod prysznica, nadepnął bosą stopą na ośmiowypustkową cegiełkę przeciwpiechotną.
- Ośmiowypustkową - pułkownik mruknął z zadowoleniem. - Taak... po takim czymś na pewno zabiorą te przeklęte, duńskie klocki. Przynajmniej na tydzień. Wspaniały sukces.

Juliusz Wojciechowicz, Ostatni prezent
Zaniedbany przez rodziców chłopczyk, zamiast chwilą uwagi karmiony prezentami, lepi sobie z plasteliny nową rodzinę i rozpoczyna z nimi śmiertelną zabawę.
Opowiadanie ukazuje ciekawe symulakrum rzeczywistości: zabawkowy śmigłowiec staje się prawdziwy, prawdziwy z powrotem zmienia się w zabawkę. Porusza niezwykle szczegółowy opis tragicznego wypadku, otwartych złamań kości, uwięzienia w pogiętym wraku. Utwór poruszający, smutny, a jednak przy końcu - satysfakcjonujący.
Cytat:
Gdyby tylko wiedział, że jego własny syn, opływający we wszystko, o czym dziecko może marzyć, ulepił sobie rodzinę z plasteliny - tatę, mamę, wujka Roba, a nawet samego siebie - i bawi się nimi do upadłego, wyobrażając sobie, że naprawdę jeżdżą razem sterowanymi autami, obsługują dźwig budowlany, pływają kolorowym jachtem po wzburzonych falach domowego jacuzzi.

Adam Froń, ...i zaszło słońce Mattela
... i obudził się miś na wysypisku i zaprowadzono go do azylu zabawek, którym przewodził Wielebny Wielkiego Mattela. A tam wmieszano go w zamach stanu.
Utwór w klimacie nieco post-apokaliptycznym, a na pewno post-industrialnym ze względu na wysypisko śmieci. Zwracają uwagę wtrącane co jakiś czas fragmenty religijnej księgi, dodające wszystkiemu głębi. Mattel, producent zabawek, jest tu symbolem boga nowego świata, w którym brak ludzi, a dusze - według jednej z teorii - zamieszkują Przebudzone zabawki. Bardzo szczegółowe w przedstawieniu świata, może nieco chaotyczne przy końcu.
Cytat:
- Jest na to bardzo proste wyjaśnienie - głos Wielebnego znowu zdawał się dobiegać zza oceanów wypełnionych spokojem. - "A oto stanął Wielebny przed obliczem Mattela i wskazał na swój kikut, a Mattel dał mu nową rękę. I wskazał Wielebny swoją szczękę i dostał od Mattela nowe zęby. Następnie wskazał swój oczodół, a Mattel ulitował się i dał mu oko (...)"
(Czyli chyba ktoś czytał "Trzy stygmaty Palmera Eldritcha" ;))

Tak mi się skojarzyło
Sylwia Błach, Bogowie w szachy grają
Tytuł w zasadzie mówi wszystko. Zeus budzi się na kacu w nieznanym miejscu i wspomina, jak pił wódkę z Majem (chyba jednym z tych od kalendarza), a pilnujący świata cyklop przysypia w Centrum Dowodzenia Ziemią.
Niezwykle przypadło mi do gustu przedstawienie Ziemi jako maszyny działającej na autopilocie w chwilach, gdy na jej planszy nie grają bogowie oraz bóstw jako istot zamieszkujących Planetę Bogów. Trochę brakuje jednolitego napięcia - dostajemy je na raz, pod koniec - sama wizja jednakże na duży plus.
Cytat:
Były tam też dwa przyciski. Czarny - od zasilania, wciśnięty odkąd powstał świat. Obok zielony z napisem "autopilot", także zwykle wciśnięty. Czasem tylko któryś z Bogów przychodził tu sobie na małą partyjkę...
Zdarzało się, że Hades wyzywał Jezusa lub Prometeusz grał z Magiem. Wtedy na Ziemi działy się dziwne rzeczy, dochodziło do wojen lub obserwowano wyż demograficzny. Na ogół jednak ludzie żyli po swojemu.


Michał Stonawski, Lalka
Podczas zabawy, dziewczynki urządzają sobie szpital dla lalek, od zastrzyków aż do szeroko zakrojonych amputacji. Takie leczenie nie do końca podoba się samym zabawkom...
Ruszające się z własnej woli lalki to strach, który gdzieś tam głęboko tkwi w każdym z nas. Tworzymy je w końcu na nasz obraz i podobieństwo. Autor tworzy klimat zagrożenia już od pierwszych akapitów, opisując deszcz jako swego rodzaju monstrum. Mimo że ideą jest proste "nie rób drugiemu, co tobie niemiłe", utwór zapada w pamięć.
Cytat:
- Pani Małgosiu, proszę mi pomóc! - zawołała, jednocześnie szarpiąc pacjentką.
- Wyrywa się! Wyrywa! Proszę pani, niech się pani uspokoi!
Lalka nie chciała.
Madzia jedną ręką pomogła przytrzymać histeryczkę, a drugą wbiła igłę i nacisnęła tłok. Obie uśmiechnęły się radośnie.

Grzegorz Gajek, Arte factum
Grupa rozpoznawcza na (planecie? planie? w wymiarze?) pełnym wrogich jaszczurów dostaje w swoje ręce ważny dla naukowców artefakt podobny do pozytywki. Nieprzewidziane anomalie przenoszą ich do labiryntu.
Jest coś takiego, co nazywa się steep learning curve a co ja przełożyłem sobie na poręczny skrót DINO: Dużo Ilości Naraz Obcości. Opowiadanie przytłacza nieco tą obcością, terminologią, technologią, innymi wymiarami, Sferą. Nie wiadomo, co jest czym. Jak rozumiem jest to jednak część większego świata tworzonego przez G.G., więc może należałoby po prostu przeczytać więcej. Tak czy inaczej, występują tu barwne postacie, sceny walki uzupełniają całą antologię o odpowiednią dawkę akcji, a końcowy zwrot fabularny pozwala zapomnieć, że znajdujemy się w miejscu nieznanym.
Cytat:
Sewerus nałożył rękawicę i ostrożnie dotknął krawędzi puzderka, sprawdzając, czy nie da się go otworzyć. Wystarczyło delikatne pchnięcie i wieczko uniosło się, ukazując fantastyczny mechanizm. Setki filigranowych zębatek wprawiały w ruch mikrokosmos błyszczących gwiazd, planet, znaków zodiaku; w zakamarkach puzderka zaczęły pojawiać się twarze, które mogłyby się zmieścić na główce szpilki.

Jędrzej Feranos Bargłowski, Miś
Tytułowy miś z półki sklepowej trafia w ręce ukochanej Anitki, która znosić musi ciągłe złośliwości "złej macochy" i potulność ojca. Gdy dom nawiedza tragedia, miś mści się na złoczyńcach w imię walki z potworami.
Opowiadanie ciekawie prowadzi czytelnika za rączkę od niemal melancholijnego klimatu sklepu z zabawkami do kończącej wszystko krwawej masakry misiem pluszowym. Jest mocno, jest brutalnie, posoka się leje, a jednocześnie smutno smutkiem bardzo życiowym. Dobre do poduszki, choć niekoniecznie żeby potem jeszcze pospać.
Cytat:
- Wszystkiego najlepszego - rzuca beznamiętnie Żmija i ciska mną w Anitkę.
Plastikowe pudełko odbija się od dziewczynki, a ja po raz kolejny zaliczam bolesny upadek. Po chwili jednak widzę uśmiech na twarzy patrzącego na mnie dziecka.
- Nazwę cię... - mówi i widzę, że intensywnie myśli. Kieruje wzrok ku górze i zastanawia się. - Misio!

Drugi rzut opowiadań - niedługo!

Edit:
Ciąg dalszy