Apokanibalipsa (2014), czyli genetycznie modyfikowany Armagedon


Kiedy zabierałem się za to opowiadanie niemalże rok temu, o gatunku post-apokalipsy wiedziałem tyle, ile wypatrzyłem w filmach o świecie kończącym się na setki różnych sposobów. Dlatego zbadałem sprawę. Szukałem tu, szukałem tam, czytałem, przeglądałem. Bardzo spodobał mi się stary dobry motyw "Człowiek człowiekowi kanibalem", ale z drugiej strony nie chciałem iść w oczywistości względem sposobu, w jaki świat się skończył: wojna nuklearna, najazd obcych, Drugie Przyjście... A że w mediach szumiało akurat od debaty na temat (nie)szkodliwości żywności genetycznie modyfikowanej, zdecydowałem się na mroczny scenariusz, w którym mutacja transgenów prowadzi do krachu ekosystemu.

Nie ma w tym jakiejś twardej nauki - chociaż wyczytałem na ten temat co tylko się dało - a jedynie "Co by było gdyby". Zresztą, sam bohater nie ma pojęcia, jak doszło do upadku cywilizacji, więc nie byłby w stanie tego wyjaśnić. W dużym skrócie: zawiodły substancje używane do przenoszenia cech genetycznych z jednego organizmu na drugi i w fatalnym splocie zdarzeń zaczęły transportować zestaw cech, który w kolejnym pokoleniu wywołał bezpłodność organizmów. Zdarza się w przypadku myszy laboratoryjnych.

Jako bonus w opowiadaniu pojawia się zakodowana lokacja fikcyjnego polskiego banku nasion, którą zainteresowani mogą rozkodować używając tabelki na tej stronie (dolna).

Ostatni Dzień Pary, antologię zawierającą "Apokanibalipsę", może ściągnąć w formatach PDF, EPUB oraz MOBI pod tym adresem:

Link do antologii Ostatni Dzień Pary

Zapraszam do lektury :)

Echo (2014), czyli astralnie w rytmie Floydów


Krótkie opowiadanie, które nadesłałem na konkurs organizowany przez Szortal oraz magazyn Horror Masakra i uzyskałem wyróżnienie. Traktuje częściowo o osobistym doświadczeniu, gdy eksperymentowałem z dudnieniami różnicowymi i podróżą astralną. Problem w tym, że mi "wyjść z siebie" nigdy się nie udało, doznałem tylko paraliżu sennego. Ale pomysł na opowiadanie się z tego urodził, więc doświadczenie raczej na plus.

O podróżach astralnych, wszystkich procesach i otoczce ciekawie traktuje anime Ghost Hound, mimo że samo w sobie fabularnie jest gęste od mistycznych motywów i raczej ciężkie do przełknięcia. To właśnie z tego serialu zaczerpnąłem przedstawienie ciała astralnego jako takiej kulki świadomości niż ciała właściwego. Bohaterowie wyglądali bowiem jak wielkogłowe homunkulusy. Główny bohater usypiał też na przykład do zwykłego białego szumu radiowego, ja usypiałem do dudnień różnicowych, ale już moja postać z opowiadania - do "Echoes" Pink Floyd.
Muzyka Pink Floyd bardziej niż wszystko, co znam nadaje się do doświadczeń ze zmianami świadomości, trzeba tylko dobrze wybrać repertuar. "Echoes" wydało mi się idealne - 23 minuty czystej psychodeli, no i cytat, który można było użyć w tekście. Po prostu, zespół kompletny.

Zapraszam do lektury i do kochania Floydów :)

Link do opowiadania (Szortal na wynos 6/2014)

(Wszystkie prawa zastrzeżone)

SMSmeryzm #3 - do trzech razy osiem sztuk


A oto kolejna porcja utworów na 140 znaków, tym razem bez większych wywodów.

Dziś mam dla Was: cudowną krainę telewizji, nieudane przygotowania do apokalipsy zombi, kwantowego podróżnika w czasie i przestrzeni, Organ-Loterię, dysleksyjny bełkot, znikające figury szachowe, zbłąkanego lunatyka oraz "Nie pij, kiedy prowadzisz"... narrację.

Utwór #18 ma też alternatywną wersję B (taki B-side), zaś #21 - pomoc w odczytaniu tuż obok numerka. Podobno ludzie są w stanie bez problemu rozszyfrować wypowiedź, jeśli pierwsza i ostatnia literka każdego wyrazu pozostaje bez zmian, ale kto by tam ufał nauce :)


#17
Drodzy teleobywatele! Pamiętajcie, że w abonament TV Land wliczona jest opieka medyczna za Ręce, które leczą oraz czesne Szkoły przetrwania.


#18
Walter skompletował ekwipunek na apokalipsę zombi. Po miesiącu świat zaatakowały żyjące pod ziemią dinozaury. Na to nawet on nie był gotowy.


#19
Taro wynurzył się z kwantowej piany i otworzył oczy na rzeczywistość. Ale rzeczywistości tam nie było. Była tylko ciemność i wiatr bezczasu.


#20
Fartem trafił trzustkę w totka. Organ-Loteria wydała ją w lodóweczce, gotową do przeszczepu. Pech chciał, że umierał akurat na raka wątroby…


#21 - help!
Mjoa mmuasia młaia otrsą dsyklsjeę, a tautś dsygrafię oarz kuku na mniuu. Nweat soibe nie wyożbraciae, jak ja ninweadizę tej cłeaj gtenyeki!


#22
Rywal przesunął pion na C4. Biała figurka momentalnie zniknęła. Do końca partii bała się, że pion się pojawi – o pole na skos za jej królem.


#23
Chciał wiedzieć, co robi podczas sennowłóctwa, więc kupił noktokamerę i GPS. Nocami błąkał się po dachach i strącał z nich innych lunatyków.


#24
Zaoferowałem mu piwo. Nie mogę pić, rzekł. Prowadzę Narrację. Pojąłem: jestem tylko Postacią w jego Narracji! Co było robić? Zamówiłem wódę.


*18-B
Walter skompletował ekwipunek na apokalipsę zombi. Po miesiącu świat zaatakowała hiszpańska inkwizycja. Tego akurat nie spodziewał się nikt.

Żywność (2014), czyli co wypełzło z lodówki


Nie bez powodu ilustracją do tego opowiadania jest okładka pulpowego magazynu sprzed lat. "Żywność" to bowiem utwór najbliższy literaturze pulpowej (dla kumatych - pulp fiction), jaki zdarzyło mi się popełnić. W starej konwencji Monster of the Week poszedłem tu w straszydło w formie klasycznego "bloba" (taka żyjąca masa) i zrobiłem z niego formę życia wykształconą z jedzenia zostawionego w lodówce. Ku przestrodze - wyrzucajcie resztki.

Pomysł stary bo stary, miał w sobie jednak tę ciekawą nutkę absurdu, wokół której można zbudować historię dziwną, niemalże weird. Opowiadanie napisałem w zeszłym roku na jakiś tam konkurs, a później leżało w folderze. Odkurzyłem, poprawiłem, przestawiłem parę wątków i wysłałem do Histerii. No i spodobało się.


Motyw straszydła z lodówki nie jest wcale nowy. Po angielsku mówi się o wątku "It Came From The Fridge", co jest przy okazji nazwą zabawnego bloga na tumblr, gdzie ludzie wstawiają swoje własne, prywatne mikrohodowle pleśni.
Mnie samemu ten motyw najlepiej zapadł w pamięć dzięki odcinkowi klasycznego anime Cowboy Bebop, zatytułowanego "Toys in the attic". Tam również pojawiła się tajemnicza forma życia z odmętów lodówki, niebezpieczna w kontakcie z człowiekiem. Masa skończyła jednak inaczej (patrz powyżej) niż moja "żywa żywność".
Także w cudownym brytyjskim sitcomie Red Dwarf mamy do czynienia zarówno z "potworem curry", jak i (wspomnianym) kubku z pleśnią o imieniu Albert.

Ja w "Żywności" zdecydowałem się na stary akademik i podejście do tematu raczej "horroryczne", choć myślę, że absurd - z założenia - jest tu wyczuwalny. Ale taka jest duża część pulpowych horrorów: niby śmieszny temat, a traktowany ze śmiertelną powagą i dawką realnej grozy.

Zapraszam do lektury :)

(Wszystkie prawa zastrzeżone)

Sklep obraźniczy (2014), czyli ubrania z farby i płótna



Jedno zdanie, zapisane gdzieś luzem na kartce; małe ziarenko - tyle wystarczy, żeby wykiełkowało opowiadanie. Tak było ze "Sklepem obraźniczym", moją pierwszą próbą napisania czegoś w konwencji literatury bizarro.
Co to jest bizarro i z czym to się je? Ano, bizarro to kolejna fasetka wiecznie zmieniającej się fantastyki; gatunek obejmujący historie dziwne i - jak powiedziałaby Alicja - zdziwniejsze. A ta jest z pewnością najzdziwniejsza, jaką kiedykolwiek popełniłem. Poszła, oczywiście, na stronie Polskiego Centrum Bizarro, czyli na "niedobrych literkach".

Ubrać tego w słowa nie sposób inaczej niż "ubieranie się w dzieła sztuki". Wielomilionowe płótna z najlepszych galerii świata zostały w opowiadaniu przetworzone na komercyjne firmowe szmatki, w które każdy z nas się przyobleka (czy też, jak u mnie, "przyobraża"). Można tu snuć rozważania o noszeniu masek przed innymi, o utracie wartości wyższych, o kulturze jako produkcie. Ale najłatwiej po prostu przeczytać.

Jako że na portalu niedobre literki z takiej czy innej przyczyny wcięło kursywy i tytuły obrazów zlały się z tekstem, zamieszczam też linki do wersji pdf w takiej postaci, w jakiej im wysyłałem.

Zapraszam do lektury! :)

Link do opowiadania (niedobre literki)

Link do opowiadania (pdf)
(Wszystkie prawa zastrzeżone)


A dla chętnych pomocny, cyfrowych skład obrazów o których mowa w utworze:



Ona - "Portret Lunii Czechowskiej", Amedeo Modigliani

On - "Guernica", Pablo Picasso

Narrator - "Autoportret z odciętym uchem i fajką", Vincent Van Gogh

Pierwszy wybór obrazu - "Mona Lisa", Leonardo da Vinci

Przykładowa kreacja Klimta - "Portret Adele Bloch-Bauer I", Gustaw Klimt

Ostatni krzyk mody - "Krzyk", Edvard Munch

Śmieszne zegarki - "Uporczywość pamięci", Salvador Dali

Zaśnieżony obraz - "Niedzielne popołudnie na wyspie Grande Jatte", Georges Seurat

Jej wybór - "Pollock No. 5, 1948", Jackson Pollock

Jego wybór - "Czarny kwadrat na białym tle", Kazimierz Malewicz



Majowe zapowiedzi

Na maj zamiast kwiatami obrodziło mi wydarzeniami.
Najważniejsza zapowiedź to chyba ta kościelna, albowiem już 24 maja odbędzie się ślub mojej ulubionej pary (pozdrawiam, Karolinko i Piotrku, jeśli tu w ogóle zaglądacie! :D). Tak więc na nadchodzącym weselu będę się usilnie starał nie spalić żadnego obrusu.

Zupełnym jednak zbiegiem okoliczności tego samego dnia miejsce będzie miała premiera literacka - może i nie tak radosna, ale wyczekiwana... cóż, porównywalnie długo.

1. Ostatni dzień pary

Antologia "Ostatni dzień pary", czyli pokłosie zeszłorocznego konkursu Krakonowego po długim czasie rozwinęła skrzydła i połączonymi siłami steampunku oraz post-apokalipsy zaatakuje rynek e-book. Premiera, jak wspomniałem, została ogłoszona na 24 maja tego roku. Antologia ukaże się pod szyldem wydawnictwa Solaris.

Moja "sfotoszopowana" wizja okładki. Oryg. by Mikołaj Luba

W zbiorze ukaże się moje opowiadanie, zatytułowane "Apokanibalipsa"; czyli jak sama nazwa wskazuje historia o kanibalach w świecie, który się skończył.

Pełna lista opowiadań wygląda tak:

„Królewskie dzieci” Anna Kańtoch
„Małpiarnia” Krzysztof Piskorski
„Kukła” Grzegorz Piórkowski
„Pierwszy człowiek w eterze” Adam Podlewski
„Ostatni dzień pary” Karolina Cisowska
„Dni naszej hańby” Bartosz Szczygielski
„Człowieszyna” Jacek Wróbel
„Doktor Dietl ratuje świat” Marcin Podlewski
„Którego nie ma” Gerard Nibybyłowski
„Szkiełko i oko” Anna Głuszek
„Zona Kraków” Małgorzata Wieczorek
„Wojna adaptacyjna” Maria Dunkel
„Radioaktywny blues” Paulina Kuchta
„Owieczki” Aleksander Daukszewicz
„Panna Anna i chłopiec z drewna” Karolina Cisowska
„Kolebka” Filip Laskowski
„FIN DE SIÈCLE” Ida Żmiejewska
„Apokanibalipsa” Kornel Mikołajczyk
„Golem z Festung Krakau” Daniel Nogal
„Steampark Jurajski” Przemysław Zańko

Zapraszam do zaglądania na fanpage projektu: Ostatni Dzień Pary


2. Magazyn Histeria

Z kolei w nowo powstałym, acz prężnie rozwijającym się Magazynie Histeria, w numerze drugim, ukaże się moje opowiadanie w konwencji pulp horror. Jest to (cóż za miłe zaskoczenie) kolejny tekst wygrzebany z szuflady, który okazał się ciekawszy, niż sądziłem.

Z jakiegoś powodu ostatnimi czasy ukazują się same moje opowiadania z gatunku horror, chociaż chyba nigdy żadnego nie przeczytałem, a całą wiedzę o motywach czerpię z masy obejrzanych slasherów, w dużej mierze klasy B. No, czytałem trochę Kinga, Lovecrafta, wczesne opowiadania Henry'ego Kuttnera, ale poza tym? Nic. Dziwna sprawa. No, ale póki teksty trafiają pod strzechy, nie mam chyba co narzekać :)

Numer #2 magazynu ukaże się 14 maja. Zapraszam do śledzenia: Histeria.


3. Niedobre literki i Szortal

No i na deser jeszcze dwa opowiadania krótsze, choć tutaj nie znam żadnych ustalonych dat publikacji:

Na niedobrych literkach znanych też jako Polskie Centrum Bizarro pojawi się, zgodnie z konwencją gatunku, pozytywnie porypana historyjka związana z dziełami sztuki. Kto lubi mistrzów malarstwa i dziwne światy, powinien znaleźć coś dla siebie.

Na Szortalu natomiast ma pojawić się tekst wyróżniony w tamtejszym konkursie, kolejny horror - "Echo", o niebezpieczeństwach podróży astralnych w takt muzyki Pink Floyd.


Także będzie co czytać, będzie co robić!

SMSmeryzm #2 - powtórne przyjście nano-fikcji


Czy to dwuzdaniowce? Czy 73-znakowce? Reklama króciaków Fredrika Browna? Nie, to kolejna odsłona SMSmeryzmu, czyli prozy na 140 znaków!
Tym razem mam dla was, po kolei: superchłonną przyszłość telewizji, nieznośną chęć ucieczki daleko stąd, nieszczęsne spotkanie w świecie mitologii, kosmiczne spojrzenie, nieudany eksperyment genetyczny, pisarski wybryk natury, ideologię "Czas to pieniądz" oraz przestrogę dla ciekawskich.

Zanim jednak zaczniemy, garść przemyśleń i wyjaśnień po poprzedniej publikacji:

Nazwa projektu - "SMSmeryzm" - to oczywiście zlepek znanego wszystkim akronimu SMS (czyt. "esemes") oraz mesmeryzmu, to jest pseudonauki uznającej istnienie w człowieku wpływających na emocje sił magnetycznych przekazywanych przez dotyk lub z pewnej odległości. I własnie taką magnetyczną siłą przekazywaną na odległość mają być, w założeniu, te krótkie historyjki: wpływające, mam nadzieję pozytywnie, na emocje czytających.
Z kolei "SMS" w nazwie to oczywiście oznaczenie umowne dla limitu znaków, pewna konwencja. Nie ma żadnej specjalnej funkcji pod tytułem "Wyślij wiadomość o treści POMOC, a pomogę Ci przegnać nudę narracją" (choć chętnie przegnam bez żadnego wysyłania, za darmo, o tutaj, na blogu, choć na krótką chwilę). Ot, narzucone sobie ramy myślowe. Gdyby to była prawdziwa "fikcja SMS", pisałbym "Cb" zamiast "Ciebie", "Btw" zamiast "Przy okazji" i "K." zamiast "W porządku". Inny rejestr.

Druga sprawa: na biernie dotąd użytkowanym koncie Tumblr założyłem projektowi drugą bazę działania. Jeśli ktoś korzysta, to warto "zaobserwować" i śledzić na bieżąco - będę dodawał historie po trochu przed oficjalnym wypuszczeniem całej "ósemki".

Link: SMSmeryzm (Tumblr)

I ostatnia sprawa: wciąż ciężko mi jakoś sklasyfikować tego rodzaju utwory, pomimo aktywnego szukania określeń. Flash fiction to jednak rzeczy dłuższe, takie nasze szorty. Micro-fiction z kolei definiuje się jako prozę do 300 słów, czyli nawet dłuższą niż drabble.
Zdecydowałem się więc na określenie nano-fiction: parę rzędów mniej niż micro, po części już funkcjonuje, no i można sobie już po nazwie założyć, o co chodzi.

A chodzi mniej więcej o to:


#9
Wycisnął tubkę Żelewizji i wtarł w skronie szarą maź. W czaszce eksplodowały piksele; rzutowały obraz na siatkówkę. Słuchał pieśni satelity.


#10
Uwaga, podróżni! Autobus niespieszny z ostatniej chwili do Wchujamdaleko przez Bylegdzie i Wpizdu Kolonia wjeżdża na pierwsze zastanowisko…


#11
Pandora i Odys w jednym stali domu. Na parapetówce wymienili się prezentami. Jej był w puzderku, jego – w worku. Otworzyli je równocześnie.


#12
Spojrzał jej głęboko w oczy: w zaćmione źrenicami zielone słońca odległych planet. Mrugnęła. Cienie zaszły za powieki; twarz zalał mu blask.


#13
Transgeniczne hieny, owoc eksperymentów Doktora X, uciekły z klatek i dorwały go w holu. Nie wiedział, że lubią też mięso zepsute moralnie.


#14
Urodził się ze stalówką na palcu wskazującym. Nazywali go wybrykiem natury. Aż do 18. urodzin gdy ze stalówki pierwszy raz pociekł atrament.


#15
„Proszę bardzo, płaci pani piętnaście sekund”. „Piętnaście sekund? Co za zdzierstwo! Nie mam tyle czasu!”. Targowali się przez pół godziny.


#16
Z ciekawości wsunął dłoń w ciemne pudełko. Coś ucięło go w rękę – chaps! – aż do krwi. Upuścił je. Z środka wytoczyła się czaszka wilkołaka.



@ #11: Chodzi, rzecz jasna, o Puszkę Pandory oraz Torbę Wiatrów przekazaną Odyseuszowi. Z połączenia poszłoby niezłe Sharknado.