Natchnienie lady Kasandry (2014), czyli trudy powieściopisarstwa


Jednym z sukcesów roku poprzedniego była dla mnie wygrana w konkursie organizowanym przez wrocławskie Dni Fantastyki - "Klasyczna baśń w nowoczesnym wydaniu". Opowiadanie "Fatalny splot" zawojowało wówczas pierwsze miejsce, ukazała się antologia tekstów konkursowych, znaczy - ktoś tam przeczytał.
W tym roku temat konkursowy okazał się nieco trudniejszy - "Miłość w odcieniach steampunk". Dlatego decyzja, żeby w ogóle cokolwiek napisać zapadła dopiero, gdy przedłużono termin wysyłania prac. Bo skoro przedłużają - pomyślałem sobie - to znaczy, że nie przyszło za dużo opowiadań albo czekają na więcej. A skoro czekają na więcej, to ja zawsze mogę coś machnąć. Niezobowiązująco.

Jeśli chodzi o steampunk to zawsze coś tam czytałem, coś napisałem, wiele słyszałem, ale żadne oczywiste pomysły nie przychodziły mi do głowy. Krótko mówiąc, natchnienia brak. Zacząłem więc bawić się formami mniej oczywistymi, czymś w rodzaju "rękopis znaleziony w szufladzie pisarza"; czyli techniką starą jak świat. Krystalizacja pomysłów zamiast mnie przypadła w udziale wymyślonym bohaterom, stali się oni częścią całego procesu i elementami fabuły. Krótko mówiąc, tekst literacki o tym, jak wymyślono pewien tekst literacki. To wystarczyło, żeby znów zostać wyróżnionym i zdobyć II miejsce.

Sama lady Kasandra Głowacka i tytuły jej powieści nawiązują do Jane Austen (jej siostra miała na imię Cassandra), choć nazwisko zapożyczyłem od naszego rodzimego autora z epoki, Aleksandra Głowackiego (Bolesław Prus). Wszystko to, rzecz jasna, osadzone zostało na polskim gruncie; choć jestem pewny, że lady Kasandra czytała Austen, lubiła Austen i czerpała z niej inspirację. W przeciwieństwie do mnie, ale to już inna historia. Nawiązania takie są według mnie jak najbardziej na miejscu w historii alternatywnej i w steampunku.

Zapraszam więc na krótką wizytę do roku 1890, do Wieku Pary:

Link do opowiadania (pdf)
(Wszystkie prawa zastrzeżone)


Ani mru mru


tak bardzo lubię z Tobą milczeć
już wyczerpaliśmy setki tematów
nie marnując na nie ani słóweczka

a tu ciągle nam się usta
nie otwierają
wciąż jest coś - niedopowiedzenia

ciche lata spędzamy
jak stare małżeństwo
i na dokładkę - w ślubie milczenia

przemówienia trzymamy na końcu języka
język za zębami
zęby w nerwościsku

ze złota milczenia aby w srebro mowy
potrzeba by pewnie
nam alchemika

a jednak --
gdy razem znów milczymy o tym
trwamy w jednogłośnym ciszy unisonie

12.03.2014

Nocą wszystkie zaułki są błędne


to miasto uliczkami rozbiega się w popłochu
i gubi nas w zaułkach wyrżniętych przez cienie
u stóp kocie łby klekocą - kocie szczyny
świecą w nieudolność martwych latarni

tu młodo umarła nasza abstynencja
tak tanio sprzedana - 3,10 (plus kaucja)
wyciągniętym z kieszonek żarem ideałów
odpalamy tani tytoń w jutrzejszej gazecie

moglibyśmy się wydostać z sideł urbanistów
ale dokąd mogą ponieść odgryzione stopy?
wzlecieliśmy za wysoko na wadliwych skrzydłach
i lądować już możemy tylko awaryjnie

6.12.2013

SMSmeryzm #6 - szóste zmyślenie


Jak bumerang, zły szeląg i gołąb pocztowy po raz szósty wracają "ryczące stoczterdziestki", czyli SMSmeryzm nr 6!
A wraz z kolejnym wydaniem przychodzi także smutna konkluzja: kończy się powoli zapasik nano-fikcji napisanych w szaleńczych weny przypływach i trzeba będzie usiąść i dopisać tego więcej (znaczy się jeszcze na parę wydań jest, ale trzeba uzupełnić).
Szczęśliwie nadszedł lipiec i wakacje mniej więcej wolne, więc będzie na to czas w przerwach w poprawianiu powieści. To zresztą ciekawy kontrast i forma relaksu - tu 140 znaków, a tam powolne dobijanie do magicznej granicy 500.000. Jestem zatem dobrej myśli co do tego miesiąca.

Gdzieś w międzyczasie stuknął również niniejszemu blogowi rok istnienia. Przez ten czas tu i tam ukazało się 18 opowiadań krótszych i dłuższych, publikowanych oficjalnie albo tylko w PDF-ie. Pozwolę sobie wymienić: Fatalny splot, Dzieci atomu, Spotted: Monster, Czasokrążca, Kłopoty z czułkami, Coś strasznego, Ślepy stróż, Bibliofilia, Zabawki z Galatei, Śpij, królewno, śpij, Easter egg, Mimesis, Sklep obraźniczy, Żywność, Echo, Kres, Apokanibalipsa oraz Najlepszy przyjaciel człowieka. Z tytułów pogrubionych - z tej czy innej przyczyny - jestem szczególnie zadowolony. Może pokuszę się jeszcze o jakieś małe podsumowanie.
A na razie: zapraszam do nano-fikcji.

W dzisiejszym wydaniu jak zawsze różne różności, w tym: pokoje bez klamek, Biuro FuTurystyczne, zmiennowłosowatość, przydziały teleportacji, spojrzenie za zasłonę McPożywienia, istoty żywiące się zapachami, rozterki opiekuna susłów (Jak się nazywa opiekun susłów? No pewnie, że suślarz!) oraz bezmostowe trolle.
Nr 47, jako słowotwórczo-sucharowo-dziwaczny byt, ma również drugą wersję gdyby pierwsza nie zażarła.

A zatem - ku lekturze!


#41
Wszystkie cztery wallscreeny zasnuło śnieżne bielmo. Pokój telewizyjny wypełnił biały szum. Chciał wyjść, ale zapomniał już, gdzie są drzwi.


#42
Biuro FuTurystyczne – odwiedź swą wymarzoną przyszłość! W ofercie: Planeta Małp, Dystopia Orwella, Apokalipsa 1, Apokalipsa 2, Apokalipsa 3…


#43
Ich włosy cudnie reagowały na emocje: blond na radość, czarne na smutek, rude na gniew, białe na przerażenie. Nie ufali tylko mnie – łysemu.


#44
Na coroczną przydziałową teleportację postanowił, że wybiorą się do Playboy Mansion. Żona obrała inny kierunek: teleportowała się do mamusi.


#45
Wadliwy McAutomat miast kawy wydał mu składniki: ziarna, wrzątek, cukier. Zaciekawiony zamówił zwykłego burgera. A potem krzyczał, krzyczał…


#46
Następny okaz to Astomi – istota żywiąca się zapachami. Zmarł nam, niestety, podczas spaceru po Mieście, ale można podziwiać wypchany model…


#47
Adam pracował w zoo jako opiekun susłów. Wydrukował nawet wizytówki: A. KLUCZYK – SUŚLARZ. Wszyscy znajomi prosili go, by naprawił im zamki.


#48
Gnali jak wiatr i palili za sobą mosty. Wszędzie gdzie przemknęli zostawiali tysiące bezdomnych trolli, których królestwo nie mogło wyżywić.


*47-B
Adam pracował w zoo jako opiekun susłów. Wydrukował nawet wizytówki: A. MICKIEWICZ – SUŚLARZ. Wszyscy znajomi prosili, by odprawił im Dziady.