Metamorphosis (2014), czyli córka entomologa


Drugie z moich opowiadań, które ukazało się w Magazynie Histeria i przy okazji także drugie, po Mimesis (Horror Online), pod tytułem zapożyczonym z greki. Można by tu wysnuć interesującą analogię - oba tytuły kończą się na sis, a bohaterkami są młode kobiety, więc są to niejako horrorowe "sisters". W jakiś bowiem sposób kobiece postacie o wiele lepiej pasują mi do historii, w których pewnym nieprzyjemnym osobnikom należy się solidna krwawa jatka (btw, w tematyce empowerment polecam TO). To tyle, żeby nie zdradzić za wiele.

Pojawiający się w "Metamorphosis" nacisk na tematykę owadzio-ludzką można by porównać do Przemiany Franza Kafki. Można by, ale nie za wiele to da, gdyż książki nie miałem jeszcze przyjemności przeczytać i tylko wiem "z czym się to je". Piszę "przyjemności", gdyż Proces, mimo że czytałem dawno i z przymusu lekturowego, podobał mi się.
Tak, siak czy owak, na pomysł opowiadania wpadłem bez myśli o przemianach przeszłych, a jedynie z prostą ideą człowieka, którego pochłania perspektywa owadzich metamorfoz w zastosowaniu do ludzi. Co ciekawe ilość notatek do opowiadania ograniczyła się do pojedynczego zdania, całość zaś - poza krótkim "epilogiem" - napisałem w przeciągu jednego wieczoru. Pisało się samo, w zasadzie.

A teraz niech się czyta :)

Link do opowiadania (Magazyn Histeria #4, str. 64)
(Wszystkie prawa zastrzeżone)

Byliśmy umówieni na cięcie (2014), czyli żelazność terminów


Termin rzecz święta. Wszelkich deadline'ów i dat ostatecznych dotrzymywać należy, jeśli chce się, aby ludzie traktowali nas poważnie. I - jak to często bywa - niektóre z tych terminów bywają całkiem niemożliwe.

Wliczając w to termin porodu.

Tak właśnie rzecz się ma w moim nowym opowiadaniu, które ukazało się na niedobrych literkach. Tytuł mówi chyba sam za siebie - "Byliśmy umówieni na cięcie" - a jego powstanie zawdzięczam w dużej mierze lekturze opowiadań Rolanda Topora. Swego czasu wsączyła się we mnie ta toporowska groteska i pchnęła do przejrzenia pomysłów, które wcześniej uznałem za zbyt absurdalne. Pierwszym z nich było "Marzenie ściętej głowy", drugim zaś - właśnie "Byliśmy umówieni na cięcie". I tu, i tam coś tną - i tu, i tam pomysł można było poprowadzić w zupełnie innym kierunku.
Ale nie ma co się nad tym rozwodzić.

Zapraszam do lektury:

Link do opowiadania (niedobre literki)
(Wszystkie prawa zastrzeżone)



SMSmeryzm #8


Ósmy z kolei rzut nano-historyjek, co znaczy, że jest już ich osiem razy po osiem. A szykuje się jeszcze więcej!

W tym wrześniowym wydaniu prozy na 140 znaków mam dla Was: nowy wymiar telewizji, wkurzającą alfabetyczną rozsypankę wyrazową (wyciągamy karteczki!), Meduzę z autokrytyką, Zielonego Marsa, miejskie gołębie, nowe znaczenia starych przysłów, paranormalne dary oraz okoliczności wynalezienia jednego z najpopularniejszych sportów.
Rozwiązanie numeru #58 - rozsypanki - znaleźć można po najechaniu na słowo "help!" obok numerka.
Komentarz do #59 to wynik autokrytyki po wymyśleniu samego utworu. Ale nawet komentarz ma 140 znaków, więc wybaczam sobie.

Zapraszam do lektury:


#57
Dziś wieczór w serii dokumentów prezentowanych w ©Zapach-O-Wizji, „Kulisy Przemysłu Porno” – woń potu, krwi, łez oraz niespełnionych marzeń.


#58 - help!
ROZSYPANKA: alfabetycznie. cała Głównego i Komputera literatura ludzka ma na obaleniem przechodzi rządów uszeregowana własność Wraz z zostać


#59
Mityczna Meduza utworzyła profil na portalu sieciowym. Kto spojrzał na jej zdjęcie – skamieniał przed monitorem. Świat niewiele się zmienił.


#60
Z ostatniej chwili: Na uroczystość otwarcia Zielonego Marsa przybyli Marsjanie. Podziękowali Ziemianom za posprzątanie i kazali się wynosić.


#61
Rząd wprowadza do miast Gruchające Ornitologiczne Urządzenia do Obserwowania Miejskiej Populacji – w skrócie GOUOMP. Językowcy są oburzeni.


#62
W kraju ślepców jednooki jest królem, nie? O jedno oko więcej. Więc czemu ja siedzę w klatce?” „Nie ględź, Trójoki Joe, zabawiaj widownię!”


#63
Lin posiadała dar. Potrafiła dostrzegać kolorowe aury ludzi mijanych na ulicy: odbicia emocji. Jej świat był równie szary, co rzeczywistość.


#64
Ej! Żem nadmuchał świński pęcherz. Hah! Patrzta jak leci, jak się go kopnie! Czemu nie patrzyta? Ja wam pokażę, kiedyś będą patrzeć miliony!


#59-B
A kto zrobił Meduzie zdjęcie? Sama robiła, „z ręki”. I nie spojrzała jak wyszła? A efekt „czerwonych oczu”? Nienawidzę was, głosy w głowie.


P.S.
Tradycyjnie zapraszam też do śledzenia SMSmeryzmu na Tumblr: TUTAJ. W ramach regularnych publikacji już dziś pojawi się tam utwór nr 65.