Dotting the Is (2014), czyli debiut anglojęzyczny


"Kropka nad i" po angielsku!

Opowiadanie, o którym więcej można przeczytać TU ukazało się również na Bizarro Central, najbardziej znanym anglojęzycznym portalu bizarro, w copiątkowej serii Flash Fiction Friday, pod tytułem "Dotting the Is". Tłumaczenie jest moje własne, pozwoliłem sobie również na przyjęcie angielskiego pseudonimu Cornell R. Nichols; no bo wiadomo jak to mają tacy Amerykanie, czasem jak widzą zagraniczne nazwisko, to machają dłonią i przewijają dalej. A poza tym lubię pseudonimy, następnym razem nazwę się Batman albo coś...

Jednocześnie zaznaczam, że tekst angielski różni się kilkoma drobnymi szczegółami, gdyż obie wersje - angielską i polską - pisałem i poprawiałem symultanicznie. Czasem coś dobrze brzmiało tylko po angielsku, czasem po polsku, stąd rozbieżności.

Zapraszam zatem do lektury opowiadanie mojego bliskiego znajomego.
Oto przed wami pan Cornell R. Nichols :)

Link do opowiadania (Bizarro Central)
(Wszystkie prawa zastrzeżone)


Wybieg dla dzików (2014), czyli po drugiej stronie koryta


Dziki są fajne. Koniec, kropka.
Kiedy byłem małym chłopcem (nie, to nie piosenka), moją ulubioną zabawką była poobijana, plastikowa figurka dzika, którą wszędzie ze sobą nosiłem. Może jakiś przerzut z Króla Lwa, gdzie najbardziej lubiłem Pumbę, nie wiem. W każdym razie, bardzo chciałem zobaczyć prawdziwego dzika. Więc przy najbliższej okazji, gdy byliśmy z rodziną w zoo, pobiegłem od razu na wybieg dla naszych mniejszych braci z gatunku Sus scrofa, a tam zobaczyłem tylko... to samo, co w opowiadaniu. To, co dzieje się później to już zmyślenie, przekłamanie i proszę nie wierzyć autorowi.

Historia przypomniała mi się w dziwny sposób, gdy czytałem jakieś surrealistyczne opowiadanie o ojcu, który zabiera córkę do zoologicznego, żeby kupić jej wieloryba. Autor (D. Harlan Wilson) cisnął jednym absurdem za drugim w zasadzie przez cały zbiór, nie zważając na żaden sens, porządek czy konkluzję; po prostu - ciąg dziwacznych zdarzeń.
Ja także, dla odmiany, chciałem napisać coś, co nie ma jasno ustalonego sensu. Ktoś widzi w tej historii jakieś głębsze przesłanie? Proszę bardzo, nie zabraniam. Ale z założenia nie ma tu żadnych wielkich idei. Coś się dzieje i nawet sam autor (ja) nie ma pojęcia, dlaczego.

A zatem niech się dzieje, czy jak mówią starzy radżowie: Show must go on!

Link do opowiadania (pdf)
(Wszystkie prawa zastrzeżone)


Kropka nad i (2014), czyli praca co najmniej syzyfowa



To już trzecie moje opowiadanie, które ukazuje się na 'bizarrycznym' portalu Niedobre Literki i mimo że podobnież "do trzech razy sztuka", mam nadzieję, że nie ostatnie. Naczytałem się bowiem ostatnio całkiem sporo bizarro fiction, tego gatunku dziwności wszelakich, i przekonałem się, że jest to kopalnia pomysłów. Podobnie kiedyś zareagowałem na anime (o co nigdy bym się nie podejrzewał). Spodobały mi się przede wszystkim nie epickie walki, absurdalne fryzury czy inne dżapańskie dziwactwa, a właśnie ta wyzwolona wyobraźnia, pozwalająca na stwarzanie wyjątkowych fabuł; czasem głupich do potęgi, a czasem wręcz genialnych. Podobnie, i to nawet do ekstremum, rzecz się ma z bizarro.

"Kropka nad i" to opowiadanie krótkie i prostolinijne, ale za to nawkładałem do niego całe mnóstwo dodatkowych smaczków, kompletnie się ze sobą nie zazębiających. Dlaczego? A dlaczego nie! Na tym polega fenomen tego gatunku, że wszystko można, co nie można. Na tle opowiadań, które czytałem to i tak jest codzienność i odcinanie kuponów.
Mamy więc bohatera z aspiracjami, który zostaje kropkarzem w drukarni, mamy szefa z wymienną protezą nosa, mamy społeczeństwo z mniejszościami jak zombi i organizacjami jak Zakon Gramatycznych Neo-Nazistów.
Mogło być prosto i mogło być nudno - stuk, stuk, stuk (odpukać w niemalowane).
Gdyby nie bizarro.

Zapraszam do lektury ;)

Link do opowiadania (Niedobre Literki)
(Wszelkie prawa zastrzeżone)

SMSmeryzm #10


Zapraszam na dziesiąte wydanie nano-fikcji na 140 znaków, czyli na kolejny SMSmeryzm!
Dziesiąte, czyli okrągłe, przynajmniej w systemie dziesiętnym.
Dziesiąte, czyli "ani żadnej rzeczy, która jego jest".
Ale tę rzecz, która moja jest, można akurat czytać na okrągło ;)

A do osiemdziesiątki dobijamy następującymi specjałami: elektromagnetyzmem z innej rzeczywistości, nieudaną karczmą, Prawdziwym Imieniem smoka, teleturniejem przyszłości, rozterkami władcy świata, włamaniem do skarbca, horrorem z transfuzją krwi oraz najnowszymi implantami muzycznymi Głuchex 5000.

Zapraszam!


#73
W pokoju łapią mi fale EM z innej rzeczywistości. Co dzień włączam radio i słucham z żalem, jak mogłaby brzmieć Muzyka. TV nawet nie ruszam.


#74
Wzniósł oberżę marząc o karczemnych awanturach, popijawach, miejscach zbiórek dla hałaśliwych gierojów. Wszyscy jak na złość pili grzecznie.


#75
Ktokolwiek znał Prawdziwe Imię tegoż smoka mógł rozkazywać bestii. Lecz któż chciałby sprawować władzę nad czymś, co nazywa się Pierdzisrak?


#76
Przed uczestnikami trudne zadanie. Muszą orzec, czy osoba przed nimi to A: CZŁOWIEK czy B: ANDROID. A czy wy, widzowie, potraficie odróżnić?


#77
Tysiące najzdolniejszych kucharzy świata gotowało Dyktatorowi specjały. Dyktator płakał nad nieruszonym talerzem. Tęsknił za pierogami Mamy.


#78
Złodziej wśliznął się do Królewskiego Skarbca. Ujrzał zdobycz, której jeszcze nikt w Królestwie nie widział na oczy: wcześniejszą emeryturę.


#79
Duchy sprawiały, że ze ścian ciekła posoka. Nawiedzony dom wykupiło Centrum Krwiodawstwa. Grupy krwi okazały się dobre. Sama krew – już nie.


#80
Stary, te implanty muzyczne są genialne! Pobudzają ci, wiesz, nerw słuchowy, bezpośrednio. Zero kabli! Co? Co? Głośniej mów, nie słyszę cię!