poniedziałek, 17 lutego 2020
Kilkenny Fight Club (2020), czyli jak dostać kota
Kot jaki jest, każdy widzi. Ma pyszczek, cztery łapy i ogon. I właśnie o tych ostatnich ogonach traktuje moje najnowsze opowiadanie opublikowane (gdzieżby indziej!) na portalu Niedobre Literki. Tym zacniej, że jest to część naszej wspólnej aktualizacji z okazji Dnia Kota.
O kotach z Kilkenny chciałem napisać małe co nieco odkąd (podobnie jak mój bohater) przeczytałem o nich w Zoologii fantastycznej Borgesa. Choć Borges bez wątpienia zoologiem fantastycznym był, walecznym kotom poświęcił zaledwie dwa krótkie zdania w rozdziale współdzielonym z alicyjnym Kotem z Cheshire. Zjawisko owo zasługiwało na znacznie więcej i z chęcią podjąłem się tego zadania. Poprzednia wersja opowiadania mnie nie satysfakcjonowała, także dobrze się złożyło, że zaczęliśmy - rychło w czas - planować tę aktualizację. W nieco innym kontekście wycisnąłem z tej historii, co tylko się dało - w tym ponadczasowy morał.
Zapraszam do lektury! :)
Link do opowiadania (Niedobre Literki)
(Wszelkie prawa zastrzeżone)
A w aktualizacji znajdziecie również następujące kocie opowiadania - w tym ostatnie przetłumaczone przeze mnie na mowę ojczystą:
„Użyteczne, użyteczny” by Kazimierz Kyrcz jr
„Nie dotykaj dziwnych rzeczy” by Zeter Zelke
„Sublokator” by Darek Kuchniak
„Dobry kotek” by Marcin Rojek
„KolejKot” / “The RailCat” by Olena Khomeniuk
Etykiety:
2020,
bizarro,
darek kuchniak,
fantasy,
fight club,
kazimierz kyrcz jr,
kilkenny,
kornel mikołajczyk,
kot,
main,
marcin rojek,
niedobre literki,
ogony,
olena khomeniuk,
opowiadanie,
zeter zelke
wtorek, 4 lutego 2020
Motyle nie tkają welonów (2020), czyli niemilczące blizny
Na Niedobrych Literkach przeczytać można moje najnowsze opowiadanie - "Motyle nie tkają welonów". To kontynuacja "Martwego wieloryba na wycieraczce", w takim sensie, że porusza podobne wątki i została zainspirowana tą samą osobą w moim życiu. Poza tym to zupełnie odrębna historia, traktująca o tym, jak rany jednej osoby mogą w łatwy sposób przenieść się na inną, jak dzielenie wspólnych chwil to czasem również dzielenie bólu. Na który nie każdy jest tak samo odporny i z którym potem, w jakiś sposób, trzeba jednak żyć.
Sam już nie pamiętam, przez ile wersji tytułu przeszło to opowiadanie. Zaskakująco mało sentencji i wyrażeń tyczy się motyli w językach świata (poza wszechobecnymi "motylami w brzuchu"), postawiłem więc na coś mniej standardowego. Przekaz, jak mi się wydaje, jest aż nadto jasny.
Zapraszam do lektury! :)
Link do opowiadania (Niedobre Literki)
(Wszelkie prawa zastrzeżone)
Subskrybuj:
Posty (Atom)