Pin It

Byliśmy umówieni na cięcie (2014), czyli żelazność terminów


Termin rzecz święta. Wszelkich deadline'ów i dat ostatecznych dotrzymywać należy, jeśli chce się, aby ludzie traktowali nas poważnie. I - jak to często bywa - niektóre z tych terminów bywają całkiem niemożliwe.

Wliczając w to termin porodu.

Tak właśnie rzecz się ma w moim nowym opowiadaniu, które ukazało się na niedobrych literkach. Tytuł mówi chyba sam za siebie - "Byliśmy umówieni na cięcie" - a jego powstanie zawdzięczam w dużej mierze lekturze opowiadań Rolanda Topora. Swego czasu wsączyła się we mnie ta toporowska groteska i pchnęła do przejrzenia pomysłów, które wcześniej uznałem za zbyt absurdalne. Pierwszym z nich było "Marzenie ściętej głowy", drugim zaś - właśnie "Byliśmy umówieni na cięcie". I tu, i tam coś tną - i tu, i tam pomysł można było poprowadzić w zupełnie innym kierunku.
Ale nie ma co się nad tym rozwodzić.

Zapraszam do lektury:

Link do opowiadania (niedobre literki)
(Wszystkie prawa zastrzeżone)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz