Z innej beczki: Arcann: Demon Story


A teraz tak z innej beczki, aczkolwiek wciąż poruszamy się w temacie fantastyki. Każdy piszący ma czasem ochotę przenieść swoje pomysły na inne medium. Najczęściej myśli się w kategoriach filmu, jak komuś znajome sesje RPG, to pewnie i takie w umyśle konstruuje. Ja na "erpegach" znam się tylko takich, co to myszką postaciom pokażę, gdzie kto ma iść i w co mieczem walić, dlatego jak już o czymś myślę, to właśnie o grach komputerowych. A tak się złożyło, że mój dobry przyjaciel, Michał, jest na projektowaniu gier na Politechnice Łódzkiej.

Chciałbym móc powiedzieć, że "przyszli do mnie ludzie z problemem, bo ja to się znam na pisaniu", ale w zasadzie sam im zaoferowałem pomoc. Bo promować się trzeba i doświadczenia rozmaite zbierać ;)

Arcann: Demon Story

Pragnę od razu wspomnieć, że wszystko z tym projektem związane - pomysł na grę, jej scenariusz, gameplay - było ich własne. Ja się zaoferowałem, że to przejrzę i zaproponuję alternatywy tu a tu.

Od razu jasne stało się dla mnie kilka rzeczy.

Po pierwsze, to był naprawdę świetny pomysł. Widziałem zarys historii zapewniającej długie godziny rozgrywki, a i literacko rzecz biorąc było świetnie: na początku zmiana w życiu bohatera, na koniec zaskakujący zwrot akcji. Brakowało środka, który starałem się wypełnić interesującym materiałem, zgodnym z tradycyjnym rozwojem akcji, a jednocześnie pasującym do konwencji gry.

I tu odkryłem drugą wielką prawdę: że pisanie gier i pisanie opowiadań to dwa zupełnie różne światy. Ilość rzeczy, które wymyśliłbym do zbudowania całego, spójnego świata fantasy w zwykłym przypadku (religia, system magii, geografia, i-te-pe) nie miała tu aż takiego znaczenia. To przecież gra!, uzmysłowił mi Michał. Chodzi przede wszystkim o roz(g)rywkę, o grywalność; a co nie zostanie opisane słowem, da się stworzyć i pokazać. Nikt przecież nie chce się nudzić, słuchając godzinnego wstępu do gry właściwej i natykać się na cutscenes co pięć minut.

Ostatecznie, zarówno swój wkład, jak i doświadczenie z tego płynące, najlepiej widzę w dialogach (zostały nawet nagrane, wow!). Nauczyłem się porządnie kondensować myśli w formie kilku zaledwie słów. No i trzeba przyznać, jak się to ogląda, że wyszła im ciekawa gra, zwłaszcza jak się widziało jak to powoli powstaje (Ale jak, ale jak? Ja nie wiem, to programowanie to magia jakaś! :))

A oto i gameplay wersji demonstracyjnej opisanego dzieła, który podczas oficjalnej prezentacji (na którą, niestety, zaspałem, to chociaż tak sobie zobaczę) zdobył wyróżnienie za wykonanie:

Projekt stworzony przez 12345 Gaming w składzie:
Jędrzej Piaskowski, Michał Andrzejczak, Daniel Ryszewski, Katarzyna Pawlak, Adam Gierach, Krzysztof Drewnowicz.
Specjalne podziękowania dla Katarzyny Drewnowicz, Krzysztofa Kołubkowskiego oraz Kornela Mikołajczyka.


Zapraszam do oglądania i promowania tych młodych, polskich twórców :)

edit (5.07.2013):
A tu jeszcze intro do Arcanna, w którym tekstowo też palce maczałem. I znów, bardzo fajnie, bo wszystko profesjonalnie nagrane w warstwie dialogowej. Także raz jeszcze serdecznie polecam :)

Autorzy: Krzysztof Drewnowicz, Katarzyna Drewnowicz.

Fatalny splot (2013), czyli nie włosem go, to skalpem


Na konkurs wrocławskich Dni Fantastyki (Klasyczna baśń w nowoczesnym wydaniu: opowiadanie fantasy) pomysłów miałem całą masę. Wystarczyło się zebrać i to napisać. Przeglądałem to wszystko po sto razy i los padł na Roszpunkę. Pomysł był chyba najlepszy, dało się go zmieścić w limicie znaków, a poza tym bardzo lubię Roszpunkę, tak samą baśń, jak i wersję disneyowską :)

To chyba z tej drugiej wzięło mi się to całe kontrolowanie włosów ("trichokineza", jakby ktoś chciał mądre słowo), choć osobiście zawsze kojarzyć mi się będzie z czymś z X-Menów. Potężna, nie rozumiejąca swoich mocy "mutantka", zamknięta w szpitalu psychiatrycznym kontrolowanym przez rząd... Nie wiem, co dokładnie spodobało się ludziom, którzy je oceniali, ale dzięki zwycięstwu w tym konkursie poczułem przynajmniej, że "wraca mi forma"...

Nie to, że ja mam jedną koszulę na wszystkie "gale", to po prostu szczęśliwa koszula ;)

Odbieranie nagród w sposób przyjemny przypomniało mi o pierwszej w życiu gali, a fakt, że opowiadanie opublikowano w przewodniku konwentowym Dni Fantastyki - o debiucie w postaci "Człowieka w Masce", który również w takiej formie się pojawił, tyle że na Polconie (2009, w Łodzi). W przeciwieństwie jednak do "Człowieka w Masce", "Fatalny splot" nie miał szansy pojawić się w drugim wcieleniu w źródłach internetowych. To opowiadanie wstawiam więc również tutaj; a i być może napiszę coś jeszcze z niewykorzystanych pomysłów na nowe wersje baśni.

Zapraszam do lektury :)

Link do opowiadania (pdf)
(Wszelkie prawa zastrzeżone)

Łańcuch (2009), czyli szort z robotami


Powyższy obrazek był dokładnie tym, co zainspirowało mnie do stworzenia opowiadania "Łańcuch", pisanego co prawda na konkurs do 5k znaków (szort), ale w wersji pierwotnej nieco dłuższego. Cały tekst składa się z dialogu, występują tu dziwne stopy i substancje o egzotycznych nazwach (zapewne, drogą twórczej osmozy, przez bliski kontakt z twórczością Henry'ego Kuttnera) oraz roboty (z tej samej przyczyny). Cały pomysł można zmieścić w tym pojęciu.

Jakiś czas opowiadanie zamieszczone było na jakimś forum, gdyż zdobyło wtedy - bodajże - 3. miejsce, ale obecnie już nie sposób go znaleźć. W związku z tym ląduje choć tutaj, w formie elektronicznej:

Zapraszam do lektury :)

Link do opowiadania (pdf)
(Wszelkie prawa zastrzeżone)

Zakochana zmora (2009), czyli dobre to, bo słowiańskie


To było parę lat temu, jeszcze w liceum, a konkurs był o tematyce słowiańskiej. Zainspirowany zostałem innym krótkim opowiadaniem (dzięki, Madziu!), które narrację prowadziło z perspektywy snu (wow!).

Sam pewnie nie miałbym pojęcia, jak dobrze oddać kobiecy "głos postaci", a tak się udało, i drugie miejsce jakoś zgarnąłem. Problem w tym, że opowiadanie wydawano tylko w pokonkursowej antologii (Strachy na Lachy, edycja III), a jedyny egzemplarz w zasięgu kilometrów mam pewnie ja sam. Więc chętnie i to opowiadanie wstawiam w formie elektronicznej i bez dalszych poprawek - tak, jak na sam konkurs poszło.

Zapraszam do lektury :)

Link do opowiadania (pdf)
(Wszelkie prawa zastrzeżone)

Zbudować świat (2009), czyli koniec świata fantasy


"Zbudować świat" było pierwszym sukcesem, który naprawdę "odczułem". Mimo że otrzymało tylko (aż!) wyróżnienie w konkursie Horyzonty Wyobraźni w 2009 roku, to nauczyło mnie wiele.
Po pierwsze, jak pozbywać się niepotrzebnego materiału, bo z oryginalnej wersji opowiadania (niemalże noweli!) zmuszony byłem obciąć jakieś 30% tekstu, żeby spełnić wymagania limitu znaków.
Po drugie, pozwoliło mi wziąć udział w pierwszej w życiu gali, z nagrodami i ze wszystkim, a nawet - mimo wrodzonej nieśmiałości - zamienić na temat mojego dzieła parę słów z panem Andrzejem Pilipiukiem, który konkursowi temu jurorował (i chyba nawet nadal juroruje).

Wbrew pozorom to po lewo to ja

Dziś już to opowiadanie wydaje mi się jednocześnie za surowe (jeśli chodzi o warsztat) oraz nazbyt rozbudowane (jeśli chodzi o wyobraźnię). Niby fantasy na taką skalę dawno mi się nie udało, a i jakbym więcej o (post-)apokalipsach wtedy wiedział, pewnie byłoby i bogatsze w popularne motywy. Zależało mi wtedy przede wszystkim na obcości, np. chciałem unikać słów "słońce" czy "księżyc" i w ten sposób pokazać, że to inny od naszego, obcy świat. Wciąż jestem bardzo zadowolony z różnych dialektów, jakimi posługują się tu fantastyczne rasy - wymyślone zresztą na własny użytek, gdyż zawsze czułem, iż w temacie elfów i krasnoludów wszystko już zostało powiedziane.

No cóż, sentyment pozostał, niedokończona kontynuacja również, i szkoda, żeby to tak poszło całkiem w zapomnienie.

Zapraszam do lektury :)

Link do opowiadania (pdf)
(Wszelkie prawa zastrzeżone)