Pin It

Wybieg dla dzików (2014), czyli po drugiej stronie koryta


Dziki są fajne. Koniec, kropka.
Kiedy byłem małym chłopcem (nie, to nie piosenka), moją ulubioną zabawką była poobijana, plastikowa figurka dzika, którą wszędzie ze sobą nosiłem. Może jakiś przerzut z Króla Lwa, gdzie najbardziej lubiłem Pumbę, nie wiem. W każdym razie, bardzo chciałem zobaczyć prawdziwego dzika. Więc przy najbliższej okazji, gdy byliśmy z rodziną w zoo, pobiegłem od razu na wybieg dla naszych mniejszych braci z gatunku Sus scrofa, a tam zobaczyłem tylko... to samo, co w opowiadaniu. To, co dzieje się później to już zmyślenie, przekłamanie i proszę nie wierzyć autorowi.

Historia przypomniała mi się w dziwny sposób, gdy czytałem jakieś surrealistyczne opowiadanie o ojcu, który zabiera córkę do zoologicznego, żeby kupić jej wieloryba. Autor (D. Harlan Wilson) cisnął jednym absurdem za drugim w zasadzie przez cały zbiór, nie zważając na żaden sens, porządek czy konkluzję; po prostu - ciąg dziwacznych zdarzeń.
Ja także, dla odmiany, chciałem napisać coś, co nie ma jasno ustalonego sensu. Ktoś widzi w tej historii jakieś głębsze przesłanie? Proszę bardzo, nie zabraniam. Ale z założenia nie ma tu żadnych wielkich idei. Coś się dzieje i nawet sam autor (ja) nie ma pojęcia, dlaczego.

A zatem niech się dzieje, czy jak mówią starzy radżowie: Show must go on!

Link do opowiadania (pdf)
(Wszystkie prawa zastrzeżone)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz