Pin It

Dzieci atomu (2013), czyli z Geigerem przez świat


Potem człowiek, co miał po małpie chromosomy
Zlazł z drzewa i rozszczepił atomy.
I huknęło coś gromko na bratniej Ukrainie
I kazali każdemu łykać jod w płynie.
- Lao Che,  Historia Stworzenia Świata

Do napisania pierwszego w życiu opowiadania z gatunku historii alternatywnej zbierałem się tak długo, że już myślałem, iż nie zdążę na konkurs. Aż tu wena niespodziewanie zaatakowała na trzy dni przed terminem i machnąłem całość prawie na raz. Tym większe było moje zdumienie, gdy się okazało, że dany konkurs (Littera Scripta) wygrałem.

Jako że nigdy nie czułem się szczególnie mocny z historii, ciężko byłoby mi napisać opowiadanie o tym, jak to by wojna wyglądała, gdyby zabito pana Hitlera czy gdyby powstanie warszawskie się nam udało. Rozważałem więc rzeczy większej skali, na przykład jak by to było, gdyby dinozaury nie wyginęły (było: Harry Harrison, cykl Eden) albo gdyby różne, szalone wynalazki weszły do powszechnego użytku (długo myślałem o tym). W końcu jednak postawiłem na pomysł wałkowany już od paru tygodni: alternatywny rozwój energetyki.

Ford Nucleon, szał ciał i atomów

Luźno przyjąłem za punkt zmiany historii rozpoczęcie przez samochodową firmę Forda projektu Nucleon - osobowego auta napędzanego atomowo (które w naszym świecie, rzecz jasna, nigdy nie powstało). Wiadomo jak to było w tamtych czasach: ludzie myśleli, że u nas, w przyszłości, w takim roku 2000, wszystko będzie zasilane atomowo. Pomyślałem, że ciekawym byłby świat, w którym by to doszło do skutku; w którym by się ludzie uparli, że tak ma być i do tego przez dekady dążyli.

Oczywiście głupotą byłoby wsadzać mini-reaktory do wszystkiego, od elektrycznego grzebienia po samoloty. Nikt jednak nie zastanawia się, skąd się bierze prąd w jego gniazdku, zmieniłem więc same elektrownie - na atomowe - a elektronikę zostawiłem w spokoju. Na większość ludzi żyjących w alternatywnym świecie nie miało to aż takiego wpływu. Ale na tych parę jednostek, bohaterów opowiadania - owszem, i to ogromny.

Akcję opowiadania osadziłem w miejscach znajomych, w Łodzi i w moim rodzinnym Głownie. Zwłaszcza podobała mi się możliwość umieszczenia w Głownie elektrowni atomowej (w końcu mamy tu zalew, więc wody do chłodzenia reaktora pod dostatkiem). Także główni bohaterowie dostali imiona i nazwiska po znajomych, tylko je przemieszałem z innymi, żeby mnie po sądach nie ciągali :)

Głowno. Moje miasto... takie piękne. Tylko bez reaktora.

Zapraszam do lektury :)

Link do opowiadania (Via Appia #12, strona 69 ONLINE)

Link do opowiadania (Via Appia #12, strona 69, PDF)

Link do opowiadania (pdf)
(Wszelkie prawa zastrzeżone)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz