Na publikację tego opowiadania na stronie Alchemia Słowa czekałem już tak długo, że kiedy wreszcie się pojawiło, mało go nie przegapiłem. Na szczęście już jest, więc mogę skrobnąć o nim parę słów. Przypominam, że opowiadanie niniejsze zajęło II miejsce w konkursie anielskim jakiś czas temu.
Tematy anielskie są mi nieobce z oczywistego dla polskiej fantastyki powodu. Powodowi temu na imię Maja Lidia Kossakowska. Swego czasu kupowałem wszystko, co wychodziło spod jej pióra - nie tylko książki związane z "Siewcą Wiatru", bo tych aż tak wiele nie było. Wciąż honorowo na półce stoi u mnie na przykład "Ruda sfora", a obok gnieżdżą się cztery "Upiory południa" (z których wprost ubóstwiam numer 3: "Burzowe Kocię"). Na potrzeby opowiadania z prawdziwą przyjemnością przypomniałem więc sobie kilka utworów dziejących się w anielskim uniwersum. Robię to dość często - wczuwam się niejako w rolę. Tutaj, rzecz jasna, chodziło o rolę fantasty-angelisty.
Opowiadanie przyjmuje formę podobną do wcześniejszej "Zakochanej zmory", czyli formę pierwszoosobowej narracji, ale z narratorem nie równającym się wcale najważniejszej postaci. Historię przedstawia anioł stróż, który za spojrzenie prosto w twarz Bogu został ukarany banicją na Ziemi. Do opieki przydzielono mu duszyczkę niewielką i biedną. A czyją? Tego można dowiedzieć się z tekstu :)
Przy okazji, bardzo podobała mi się możliwość stworzenia tytułu, który po przetłumaczeniu na angielski przyjmuje nazwę mojej ulubionej kapeli z gatunku power metal - Blind Guardian. Taki bonus.
Zapraszam do lektury :)
Link do opowiadania (Alchemia Słowa)
(Wszelkie prawa zastrzeżone)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz