Pin It

SMSmeryzm #2 - powtórne przyjście nano-fikcji


Czy to dwuzdaniowce? Czy 73-znakowce? Reklama króciaków Fredrika Browna? Nie, to kolejna odsłona SMSmeryzmu, czyli prozy na 140 znaków!
Tym razem mam dla was, po kolei: superchłonną przyszłość telewizji, nieznośną chęć ucieczki daleko stąd, nieszczęsne spotkanie w świecie mitologii, kosmiczne spojrzenie, nieudany eksperyment genetyczny, pisarski wybryk natury, ideologię "Czas to pieniądz" oraz przestrogę dla ciekawskich.

Zanim jednak zaczniemy, garść przemyśleń i wyjaśnień po poprzedniej publikacji:

Nazwa projektu - "SMSmeryzm" - to oczywiście zlepek znanego wszystkim akronimu SMS (czyt. "esemes") oraz mesmeryzmu, to jest pseudonauki uznającej istnienie w człowieku wpływających na emocje sił magnetycznych przekazywanych przez dotyk lub z pewnej odległości. I własnie taką magnetyczną siłą przekazywaną na odległość mają być, w założeniu, te krótkie historyjki: wpływające, mam nadzieję pozytywnie, na emocje czytających.
Z kolei "SMS" w nazwie to oczywiście oznaczenie umowne dla limitu znaków, pewna konwencja. Nie ma żadnej specjalnej funkcji pod tytułem "Wyślij wiadomość o treści POMOC, a pomogę Ci przegnać nudę narracją" (choć chętnie przegnam bez żadnego wysyłania, za darmo, o tutaj, na blogu, choć na krótką chwilę). Ot, narzucone sobie ramy myślowe. Gdyby to była prawdziwa "fikcja SMS", pisałbym "Cb" zamiast "Ciebie", "Btw" zamiast "Przy okazji" i "K." zamiast "W porządku". Inny rejestr.

Druga sprawa: na biernie dotąd użytkowanym koncie Tumblr założyłem projektowi drugą bazę działania. Jeśli ktoś korzysta, to warto "zaobserwować" i śledzić na bieżąco - będę dodawał historie po trochu przed oficjalnym wypuszczeniem całej "ósemki".

Link: SMSmeryzm (Tumblr)

I ostatnia sprawa: wciąż ciężko mi jakoś sklasyfikować tego rodzaju utwory, pomimo aktywnego szukania określeń. Flash fiction to jednak rzeczy dłuższe, takie nasze szorty. Micro-fiction z kolei definiuje się jako prozę do 300 słów, czyli nawet dłuższą niż drabble.
Zdecydowałem się więc na określenie nano-fiction: parę rzędów mniej niż micro, po części już funkcjonuje, no i można sobie już po nazwie założyć, o co chodzi.

A chodzi mniej więcej o to:


#9
Wycisnął tubkę Żelewizji i wtarł w skronie szarą maź. W czaszce eksplodowały piksele; rzutowały obraz na siatkówkę. Słuchał pieśni satelity.


#10
Uwaga, podróżni! Autobus niespieszny z ostatniej chwili do Wchujamdaleko przez Bylegdzie i Wpizdu Kolonia wjeżdża na pierwsze zastanowisko…


#11
Pandora i Odys w jednym stali domu. Na parapetówce wymienili się prezentami. Jej był w puzderku, jego – w worku. Otworzyli je równocześnie.


#12
Spojrzał jej głęboko w oczy: w zaćmione źrenicami zielone słońca odległych planet. Mrugnęła. Cienie zaszły za powieki; twarz zalał mu blask.


#13
Transgeniczne hieny, owoc eksperymentów Doktora X, uciekły z klatek i dorwały go w holu. Nie wiedział, że lubią też mięso zepsute moralnie.


#14
Urodził się ze stalówką na palcu wskazującym. Nazywali go wybrykiem natury. Aż do 18. urodzin gdy ze stalówki pierwszy raz pociekł atrament.


#15
„Proszę bardzo, płaci pani piętnaście sekund”. „Piętnaście sekund? Co za zdzierstwo! Nie mam tyle czasu!”. Targowali się przez pół godziny.


#16
Z ciekawości wsunął dłoń w ciemne pudełko. Coś ucięło go w rękę – chaps! – aż do krwi. Upuścił je. Z środka wytoczyła się czaszka wilkołaka.



@ #11: Chodzi, rzecz jasna, o Puszkę Pandory oraz Torbę Wiatrów przekazaną Odyseuszowi. Z połączenia poszłoby niezłe Sharknado.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz